sama nie wiem od czego zacząć, bo nie od wykladu z gender studies - to zwykly film majacy
byc rozrywką a nie rozprawką na temat związków. I abstrahuję już od faktu, że ten
dwugodzinny film cofa ruch feministyczny o 30 lat (ale wiem - grube, brzydkie, owlosione..a
ja naprawdę nie jestem ortodoksem). On po prostu zaburza obraz czegoś tak pięknego i
waznego jak milosc. Pokazuje kobiety jako istoty pozbawione rozumu i kompletnie
ubezwłasnowolnione, zastygle w czekaniu na tego jedynego. Jasne, ze fajnie jest kiedy ktos
o nas zabiega, ale bez przesady - wszystkie bohaterki to wyksztalcone, raczej zadowolone z
siebie kobiety, a zachowują się jakby własnie opuscily dworek nad Niemnem i probowaly
odnalezc sie w wielkim swiecie oparte na meskim ramieniu. Nie chce byc zle zrozumiana -
nie przeszkadza mi ani milosc,ani komediowa konwencja, ale zanim podzielimy sie na
kobiety i mezczyzn jestesmy po prostu ludzmi. Film po prostu powiela stereotypy - moze
nieswiadomie, nie wiem, ale mnie to razilo.
Można też na ten film spojrzeć z drugiej strony. Może się mylę ale każda dziewczynka od niemowlaka faszerowana jest historiami o rycerzu na białym koniu który przybywa wybawić swoją królewnę z kłopotu, więc nie ma co się dziwić, że bohaterki mimo swojego wykształcenia i jak się wydaje wysokiego statusu społecznego, świadomie lub nie, czekają na tego jedynego, a ci jedyni to wykorzystują. Tego właśnie dobitnym przykładem jest Alex. Jednak i on, mimo całej swojej wiedzy i doświadczenia w byciu „macho” w zetknięciu z miłością traci głowę. I o to chyba chodzi. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Ci którzy są palantami nagle stają się porządnymi ludźmi i odwrotnie.
zgadzam sie z Toba - dziewczynki sa faszerowane takimi historiami i rzeczywiscie bez wzgledu na swoj status spoleczny czekaja na swoich wybrankow. Ale byloby sympatycznie, gdyby relacja, byla dwustronna, a tu kobiety sa po prostu bierne i chyba to mi przeszkadzalo :). ale nie ma co przezywac, to tylko komedia romantyczna nie manifest pokolenia ;)