Film, jak większość tego typu - lekki i przyjemnie się go ogląda. Jestem mile zaskoczona, gdyż włączyłam go, żeby przy nim szybciej usnąć, aczkolwiek wciągnął mnie na tyle, że obejrzałam cały - i o dziwo, nie żałuję i nie sądzę, że straciłam czas. 
Bez rewelacji, żadnych "ochów i achów", ale tak naprawdę nikt po takich filmach tego nie oczekuje. Film przekazujący pozytywne wibracje i jakieś tam przekonanie, że z każdej sytuacji jest wyjście. 
Jedno, co mnie zaskoczyło, to formuła oparta na kompletnym braku męskich kreacji! Jedyny mężczyzna pojawia się tuż przed napisami końcowymi, kiedy jedna z bohaterek rodzi synka - oznakę pewnego przełomu. Wniosło to świeżość do filmu poruszającego niesamowicie "wyświechtane" tematy :) 
 
Mój post dość chaotyczny, ale czego można się spodziewać o godzinie 1.44? ;)