Film - nie ukrywam, że mam wobec tego tytułu bardzo mieszane odczucia. Na pewno nie jest to zły, ani głupi film - jak pisali/mówili niektórzy. Ale czegoś mi w nim zabrakło. Zdecydowanie fabularnie mi zabrakło. Bo sama strona wizualna, cała ta wersalska oprawa, świetnie wypadła. Po prostu podobają mi się filmy kostiumowe. Jestem też zdania, że Król się nieźle spisał (na miarę scenariusza, a że fabuła trochę kuleje, więc Deep nie musiał się dużo wysilać).

Za to dziwi mnie fakt, że nikt w zasadzie nie poruszył tematu muzyki z tego filmu. Nikt jeszcze nie skomentował. A ścieżka dźwiękowa jest moim zdaniem rewelacyjna. Idealnie dopasowana do obrazu (do epoki). Jest takim "trzecim" bohaterem (po postaciach pierwszoplanowych króla i kochanki, zaraz po dekoracjach). Oglądając film często miałem wrażenie, że więcej emocji płynie z dźwięków niż z gry aktorskiej. A co najlepsze - świetnie funkcjonuje również poza obrazem.