Kochanice króla

The Other Boleyn Girl
2008
7,1 107 tys. ocen
7,1 10 1 106954
5,7 22 krytyków
Kochanice króla
powrót do forum filmu Kochanice króla

"The other Boleyn girl", znany również, pod jakże wspaniałym polskim tytułem "Kochanice Króla" - bez fajerwerków. W zasadzie przez pół filmu nie wiedziałam, czy akcja się rozwinie, czy może cały czas już będzie jak w "Dziewczynie z Perłą"(co akurat tam liczy się na ogromny plus) - ciche kadry i bezczas. Na szczęście 20 ostatnich minut uratowało film przed włożeniem go przeze mnie do półki pt. "nuuuudne".


Muzyka - niezbyt ciekawie się tu dzieje. Liczyłam raczej na coś co idealnie będzie oddawać klimat i nastrój danej chwili, a od samego początku jest melancholijnie, smutno, bezbarwnie i przygnębiająco. W trakcie podrywów, rozbudzonych nadziei muzyka dalej pozostaje grobowa, zwiastująca, że i tak wszystko skończy się źle i nie dająca widzowi złudzeń, z góry nastawiając, że nie może być dobrze, intrygująco, żywo. Wielka szkoda.

Czego mi zabrakło - intrygi, intrygi, intrygi. Pogrywania Anny - rażonej ambicją rozkapryszonej małolaty raczej niewiele mają wspólnego z intrygą, to prędzej wahania nastroju zazdrosnej pannicy, które do czegoś na kształt intrygi prowadzą przypadkowo. Równocześnie ma to być postać rozchwiana i wyrachowana... Nie wiem... Może tak powinno być, może to miało pokazać jej niedojrzałość i niemożność przyjęcia 'porażki'.
Później było już bardziej logicznie - przez swoje przerośnięte ego ściąga na siebie kłopoty, co wpędza ją w panikę. Postać bardzo dobrze zagrana przez Natalie Portman (ale nie jest to jej najlepsza rola).

Eric Bana jako Henio... Przyznam, że liczyłam na duuużo więcej, rozczarowała mnie ta postać. Melancholia przeplata się z niezdecydowaniem i nutką porywczości w gniewie, do której zdolny jest każdy śmiertelnik. Gdzie namiętność, pożądanie? Nie ma, postać jest płaska, na tle dwóch bardzo dobrych aktorek jakimi są Portman i Johansson zdecydowanie wypada blado.

Wreszcie ospała Scarlett, która (wiem, wiem, miało być tak) - na tle Portman wypada jak rozmyta jasna plama, makijaż a'la brak makijażu u niej i z kolei dość wyraziste podkreślenie urody Natalie niestety wychodzą jej bardzo na niekorzyść. Niemniej, oczywiście, nie mówię, że nie może się to podobać.
Gra bez zastrzeżeń, ale bywało znacznie lepiej.

Piękne, przedłużane włosy wszystkich obecnych w filmie pań, chcę! (niestety, na zbliżeniu na głowę Scarlett widać łączenia z włosami naturalnymi, ale gwarantuję, że panowie nie zauważą, mi sie udało z trudem)

Rys historyczny - nie liczcie na komentarz z mojej strony w tej dziedzinie;P


Końcówka filmu - 20, może 25 minut, które jak już wspomniałam ratują w moich oczach całość, bardzo dobra. Nareszcie wszyscy grają jak należy i muzyka pasuje;P

Film zaliczam do fajnych, bo taki jest, jeżeli jednak ktoś spodziewa się czegoś więcej niż 'fajny' może się rozczarować.

Prawdziwa_Magdalena

Odpowiadam sama sobie, bo chciałam zgłosić sprostowanie - to co widziałam we włosach Scarlett niekoniecznie było ich jak to nazwałam łączeniami, być może tak padało światło, nie wzięłam pod uwagę faktu, że prawdopodobnie była to peruka i wielkie sorry za to ;)

ocenił(a) film na 5
Prawdziwa_Magdalena

Prawie cały wywód wyjęłaś mi z ust ;)
Chociaż co do Portman to muszę stwierdzić, że grała to idealnie! W roli takiej wyrachowanej młodej damulki jeszcze nie widziałam :)
Johansson też bardzo w porządku, widać było między nimi kontrast i o to chodziło.

A rys historyczny - Anna Boleyn nie wzięła ślubu z Percy'm to raz, a dwa to to, że doradcy króla uszyli jej zdradę z pierwszym narzeczonym i jakimiś innymi ludźmi...Co do brata myślałam, że to już na potrzeby scenariuszu, ale nie -faktycznie była oskarżona o kazirodztwo. (wikipedia.pl)

Aha, a tak w ogóle to Boleyn wiwinęła mu całkiem fajny numer;] Henryk całe życie pragnął syna (w końcu urodził mu się Edward, ale rządził tylko 4lata), ale jedną z potężniejszych władców Anglii byla Elżbieta..

anjali__

Co do gry Portman, to może faktycznie oceniłam ją nie perfekcyjnie, przez sam film/scenariusz i niekiedy głupawe teksty w nim zapisane;) Co ciekawe, ona to ma zawsze szczęście w tych filmach, zauważyłam, że reżyserom musi się chyba strasznie podobać z jaką naturalnością wpada ona w histerię, dla tego a to wyżynają jej rodziców, to znów torturują, gwałcą, golą głowę... W każdym filmie same przyjemności;]

Odnoście Scarlett - za bardzo przypominała mi Griet z "Dziewczyny z Perłą" (którą zresztą zagrała świetnie), niby to zrozumiałe, obie postaci ciche, spokojne, ale jednak...Coś mnie w tym raziło, nie do końca potrafię powiedzieć co, co jest o tyle niezrozumiałe, że bardzo tę aktorkę lubię i nigdy specjalnie nie wyszykuję na nią "haków";]

ocenił(a) film na 5
Prawdziwa_Magdalena

nie wiem, ja Scarlett widziałam tylko w "Zaklinaczu koni", więc też nie powiem na ten temat za wiele...

ale śmiem stwierdzić, że Eric Bana to w tym filmie totalna klapa. Henryk VIII był w rzeczywistości szczwanym skurwielem, a tu zrobili z niego cipkę nieumiejącą zrobić żadnego kroku samodzielnie..

anjali__

Niestety, wiązałam duże nadzieje z tą postacią graną przez niego, myślałam, że jak nie fabuła, to on uratuje aktorsko ten film, ale eh.. Jak już pisałam - melancholia, niezdecydowanie, ospałość, brak ikry, pasji, namiętności, a to taki psychol powinien być, nie jakiś hardcore co prawda bo Henio jako młodzieniaszek wcale nie był jeszcze rypnięty, ale jakieś zaczątki typu rozbiegane spojrzenie, od czasu do czasu jakiś nerwowy ruch... Zabrakło szczegółu, płaska niedopracowana postać, jak dla mnie to on był bardziej tłem dla sióstr niż równorzędnym bohaterem.

anjali__

Zgadzam się. Henryk przedstawiony w filmie ani troche nia pasuje do tego którego znam chociażby z książki "Róża z kolcami". Pozatym jest go za mało w tym filmie.

ocenił(a) film na 6
endlessnight

nie wiem czy czytaliscie ksiazke przed obejrzeniem filmu. Ja tak, bardzo mi sie podobala (Philippa Gregory jest naprawde rewelacyjna jako autorka fikcji historycznej) i kiedy zobaczylam plakaty (a nie wiedzialam ze film powstaje)bylam niesamowicie podekscytowana tym co zobacze w kinie:) Coz, nie moge powiedziec ze sie rozczarowalam ale i tez nie pialam z zachwytu... Oczywiscie byly pewne zmiany w scenariuszu, ktore nie razily ale byly i takie z ktorymi jakos sie nie moglam zgodzic. Mianowicie postac matki w filmie dosc w porzadku babka, na koncu nawet oplakujaca swoje biedne dzieci. W ksiazce wyrachowana suka, w ogole o nie nie dbajaca!!!Wiec kompletnie inaczej i nie za bardzo widzialam uzasadnienie dla takiej zmiany. Maz Mary w ksiazce facet z jajami, temperamentny, taki troche cheeky nawet, w filmie takie jakies rozmemlane kluchy etc. Natomiast dobor aktorek do glownych rol wg mnie absolutnie perfekcyjny. Nie moglabym sobie wyobrazic lepszych odtworczyn. Portman naprawde extra, Mary wypada bardziej blado ale tak wlasnie mialo byc. A Henryk? czy on byl szczwany? powiedzialabym bardziej zepsuty, rozkapryszony, kawal ch... ale nie jestem pewna czy szczwany. Eric Bana wiec ...well, moze byc, ale ok i tylko tyle.
Aha, i rzeczywiscie Anna Boleyn wywinela niezly numer rodzac corke (nie syna) ktora potem trzesla Anglia przez 45 lat!!! miala pewnie ubaw zza grobu...haha:-D
Generalnie film nie najgorszy, choc podejrzewam gdybym nie czytala ksiazki ocenialabym go gorzej. Wiec 7/10
Ps. Kochanice krola...naprawde nie mozna bylo wymyslec nic lepszego na tytul?