Kochanice króla

The Other Boleyn Girl
2008
7,1 107 tys. ocen
7,1 10 1 106954
5,7 22 krytyków
Kochanice króla
powrót do forum filmu Kochanice króla

Totalna klapa! Muzyka nie wiadomo z jakiej epoki, barok to, czy celtic folk, who knows? Stroje, jak wypożyczone z podupadającego teatru, plenery nieszczególne, aktorstwo żałosne (postaci pierwszoplanowe - przeciętne, drugo i trzecioplanowe - totalne dno, z wyjątkiem matki "kochanic" która była chyba jedynym światełkiem w tunelu tego filmu-nieporozumienia). Fabuła prosta jak drut, opowiedziana banalnie. Sceny na chybcika streszczające całą historię bez czasu na refleksję i jakąkolwiek interakcję aktorów i ich wykazanie się kunsztem warsztatu. Charaktery zostały spłycone do do swoich najbardziej wyświechtanych konturów z encyklopedii, film ani trochę nie przybliża postaci ani motywów postępowania uczestników dramatu. Brakuje intryg, nic nie iskrzy. Wszystko dzieje się ot tak, jakby przypadkiem. Bana, Portman i Johansson mieli być lokomotywą marketingową tego gniota, ale niestety film i tak nawet się nie nadaje do puszczenia w telewizji, a już na pewno nie wytrzyma ognia krytyki w porównaniu ze znakomitym serialem "The Tudors" w którym postaci były z krwi i kości a intrygi wprost wciągały widza jak narkotyk.

Paracelsus

Jak zwykle się z Tobą nie zgadzam. Wspaniałe aktorstwo Johansson, Bany, ale przede wszystkim Portman. Mnie te intrygi również wciągały (nie jak narkotyk, gdyż takowych nie biorę, więc nie oceni). Rola Kristin Scott Thomas jest tak malutka, że ciężko mi na jej temat w ogóle coś powiedzieć. Fabuła nie musi być zawiła, aby być ciekawą. Daję kochanicom 9/10.

ocenił(a) film na 1
Binula

Intryg było tyle co kot napłakał, jeśli w ogóle. Johansson z tym krzywym obliczem, opuchniętymi warami, cofniętym czołem i wielkim nochalem, z tą swoją jedną i tą samą miną, mogłaby zagrać z powodzeniem pokojówkę damy dworu,albo pomywaczkę w dworskiej kuchni. Po Portmanowej spodziewałem się czegoś więcej, przez pierwszy kwadrans jest OK, ale potem jej postać zmienia się w jakąś psychopatkę, którą należy zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Na linii Portman-Johansson nie iskrzy tak jak powinno, ot były sobie dwie córeczki Boleynów, i co z tego. Bana też się nie popisał, jakiegoś wielkiego uczucia z jego strony nie widać, szuka po prostu klaczy rozpłodowej, jedna nie odpowiada, nic to, weźmie następną, przez to może jest bardziej wiarygodny od wspomnianych aktoreczek. A propos Kirstin Thomas, wielkich aktorów poznaje się po tym, że nawet w małych rólkach błyszczą jakby byli głównymi bohaterami, w ten sposób powstają takie miniaturki perełki, które można nieraz spotkać w najgorszym g...