czegoś naprawdę dobrego. No bo znakomita obsada i ciekawy temat, a poza tym lubię filmy kostiumowe. A tu-sama nie wiem czemu-film wydał mi się strasznie mdły. Od pewnego momentu akcja staje się całkowicie wtórna i nie należy oczekiwać już nic nowego, nawet od tych pięknych i uzdolnionych aktorek, które jak dla mnie jakoś nie wczuły się w swoje role. Ciągle płaczą i przewracają oczami. Ale za to odtrułam się po seansie "Anny tysiąca dni" gdzie królową ukazano niemalże jako świętą...
Co jednak nie pomaga "Kochanicom..." w żaden sposób.