Film dobry, pomijam już naiwność historyczną* i kilka innych rozbieżności**, ale nie w tym rzecz, prawda?
Aktorstwo dobre, Portman jako sprytna suka świetna, Johansson jako uległe słoneczko również, z głównych ról tylko Bana trochę słabo, co raczej wynikało ze scenariusza (patrz: *), chociaż mógł wyciągnąć więcej. Świetna gra aktorki grającej Aragońską, dokładnie tak sobie tę postać wyobrażałam.
Historia bardzo zgrabnie pokazana, niewiele zgrzytów. Kostiumy, charakteryzacja, dekoracje- naprawdę piękne. Największym problemem dla mnie był fałsz w wymowie Portman i Johansson, ale składam to na karb zboczenia zawodowego. No i zmieniłabym tytuł na 'The Boleyn Sisters'- według mnie lepiej odzwierciedlałby główny wątek.
Ogólnie- polecam. Warto obejrzeć, robi wrażenie***.
* Później młoty chodzą i powtarzają, że reformacja w Anglii dokonała się za sprawą króla dziwkarza, który, jak to się brzydko mówił, myślał, ale pałą.
** poronienie Ann, rola Jane Seymour, itd., ale to mało istotne szczegóły.
*** Sceny miłosne Scarlett i Bany doprowadziły mnie do gwałtownego skoku ciśnienia i chęci natychmiastowego zrzucenia majtek.
Poza tym, kilka naprawdę BARDZO udanych scen między aktorkami grającymi główne role. Świetny pojedynek aktorski.