1.Po pierwsze nienaturalne zachwania niektórych aktorów, a zwlaszcza tego małego chłopca. Rozśmieszyła mnie ta nieprzemyślana akcja kiedy Johny jest trzymany przez porywacza nad otworem samolotu. Niby dzieciak panikuje, krzyczy, błaga o litośc, więc dlaczego poprostu nie chwyci się mordercy skoro ma obie ręce nieskrępowane?? Gdyby to uczynił, przestępca miałbynie lada kłopot, bowiem sam by narazil wlasne życie. Inna sprawa, która porusza dany temat to juz chwile po tym jak przejęto porywacza i uzyskano całkowite panowanie nad latającą maszyną. Johny, który przed paroma chwilami o mało nie posrał się ze strachu, nagle zamienia się w rozpromieniowanego chłopca bez choćby najmniejszej blizny szokowej. Dla odmiany kobieta, która była przetrzymywana przez porywacza w jakimś ciemnym miejscu, nie mogła się do konca filmu otrząsnąc, nie wydobywając z siebie ani jednego słowa. Niby taki szczegół, ale swiadczy on o braku profesjonalności reżysera, ktory powinien o to zadbac.
2.Drugim zgrzytem jest totalny brak jakiejkolwiek reakcji pasażerów. Nawet najmniej spostrzegawcza osoba byłaby w stanie się zorientowac, ze cos niepokojącego dzieje się na pokładzie. Jakis facet ktory biega z telefonem po calym samolocie, zdenerwowany personel, znerwicowana matka John'ego, "ranna" kobieta oraz wreszcie mocno rozbujany samolot to ąz nazbyt dowodów aby przypuszczać, że cos nie jest OK. A jednak przez cały film nikt nie raczy sie zapytac co jest grane, wszyscy sobie w spokoju siedzą na swoich miejscach jak gdyby nigdy nic, nie odgrywaja absolutnie zadnej roli w tym filmie. Jest to o tyle dziwne że w samolocie jest ponoć ponad 200 pasażerów, a przez cały czas trwania filmu ma się wrażenie, jakby ich wszystkich bylo nie więcej niż 20.Kolejny szczegół, ktory bardzo kole moje oczy..:p
3.Tych kolejnych argumentów jest jeszcze sporo więcej jak choćby wiele niewyjaśnionych kwestii (aresztowanie niewinnego czlowieka w Sydney, cel w jakim przestępca szantażował rodzinę policjanta, facet w czerwonej koszuli, który do polowy filmu bardzo dziwnie się zachowywał), jednakze byłoby przy tym troche pisania, a nie sądze aby choc jedna osoba dotrwała w czytaniu do polowy mojego postu. Film jest raczej mało znany, o czym świadcza znikoma ilość komentarzy na tej stronie. "Kod 11-14" kest z gatunku tych o filmów o których mozna powiedziec, że się go obejrzało i nic więcej. Ja ten film obejrzałem jakieś 24h temu i już pozapominałem wiele rzeczy, co znaczy że jest raczej malo godny uwagi. zapewne za jakieś kilka dni nie będe nawet pamiętał o czym on był, ani nawet ze taki post umieściłem w filmwebie...:p gdyby jednak ktoś się w przyszłości zainteresował tymże filmem, mam nadzieję że zajrzy tutaj kiedyś i wezmie sobie do serca słowa doświadczonego filmaniaka...