Nie rozumiem zakończenia. Colter "wszedł" w pamięć nauczyciela. Uratował pociąg i
zmienił rzeczywistość. Wszyscy w pociągu przeżyli, więc Sean też musiał przeżyć. A jakoś to
Colter wychodzi z Christine na spacer... a drugi kapitan leży w kapsule podłączony do
aparatury. Czyli co, w nowej rzeczywistości mamy dwóch Colterów? Bezsens.
Czcze gadanie, "Source Code" czyli kod źródłowy.... światy równoległe to PROGRAMY KOMPUTEROWE... Podstawą (źródłem) były dane odzyskane z mózgu jednej ofiar (nie pamiętam nazwiska). Potem podłączono do programu mózg Cottera (bo pasował synaptycznie, jak powiedział pan doktor). Mając dane źródłowe poszczególne scenariusze rozwijały się same w programie jak sztuczna inteligencja. Gdyby komputer w lab. był podłączony do sieci ogólnej to ok. można by było zadzownić "na miasto". Zapewne nie był. Stąd telefon do ojca do bzdura sms do Goodwin również Końcówka nie trzyma się Qpy totalnie. Mimo wszystji film i tak mi się podobał.
Z tym filmem jest jak z Fringe, wszystko chodzi o alternatywne rzeczywistości.
A końcówka: Colter wysłał sms-a do Goodwin żeby nie słuchała tego gościa i mu pomogła. Gdyby go nie wysłał ona nie pozwoliła by mu na ostatni skok.
Można by powiedzieć co się przejmujecie Seanem i tak umarł w eksplozji pociągu nawet swojego życia nie potrafił wykorzystać. Przepuścił sprawę z Christiną - pewnie nigdy by się nie doczekała buziaka :P.
A tak kiedy Goodwin go wyłączyła po 8 minutach jego przeniesiona świadomość nie miała gdzie powrócić i przejęła ciało Seana.
Ogólnie bardzo naciągane. Bo niby Goodwin dostaje sms-a a pociąg co i tak wybucha? Tyle razy Christina wychodziła z pociągu a i tak ginęła. Chyba że Rutlege coś zataił i z tym telefonem, kiedy Colter do niego próbował się dzwonić. Jak wiadomo dla dr tylko o kasę chodziło bo już wyliczał ile by zarobił na kilku skokach.
Ale niech im tam będzie. W jednej rzeczywistości pociąg wybucha zabijając wszystkich a w drugiej Colter w ciele Seana ma swoje never ending story z Christiną.
Ogólnie świetny film z ciekawością i podniesionym ciśnieniem się go oglądało.
Abo ja, albo Ty nie oglądaliśmy filmu uważnie(trzeba sprawdzić).
Przecież Colter wysłał ten SMS podczas ostatniego skoku, więc miał on znaczenie tylko dla widza, czyby go Goodwin otrzymała, czy nie, i tak mu na ten skok pozwoliła...po którym go odpięła
Skoro na końcu filmu dowiadujemy się o udaremnieniu ataku w mieście( jak również o udaremnieniu eksplozji pociągu), znaczy to, że Christina była uratowana za każdym razem gdy ją z pociągu wyciągał(z wyjątkiem gdy dostała kulkę na parkingu)-w SMS mówi nawet do Goodwin, że Source Code działa lepiej niż myśleli.
I jeszcze jedno, przecież jeśli Goodwin dostaje tego SMS-a, i w tym samym prawie momencie dowiaduje się w gabinecie Rutledge'a, że udaremniono zamachy to Sean nie zginął a Colter nawet nie wyruszył Source Cod'em na te misje...przecież Goodwin na koniec filmu idzie zobaczyć na kapsułę z jego ciałem...
chyba ktoś zapomniał że są to dwie osie czasu. Goodwin czytając sms-a dopiero dowiaduje się o wybuchu pociągu. Później się dzieje cała akcja filmu i dopiero na końcu pozwala mu na ostatni skok. Może gdyby nie dostała tego sms-a rano, to by go nie wysłała ostatni raz. Dr mówił że Colter nie jest w stanie zmienić przeszłości. Dla dr tylko zależało na tym żeby mieć kogoś do skoków a nie żeby go uwalniać.
Na początku filmu widzimy Coltera w pociągu 8 minut przed wybuchem, nie Goodwin czytającą SMS-a.Przez cały film nie dostawała tego SMS-a, dopiero na końcu go dostała, gdy Colther zapobiegł całemu atakowi -napisał go do Goodwin podczas ostatniego skoku- skoku po namowie (bez którego to skoku, poranny SMS do Goodwin w ogóle nie zostałby wysłany).
Gdybyśmy dostali tego SMS-a na początku filmu to byłoby z tym filmem, jak z wężem jedzącym własny ogon.
Goodwin z SMS-a nie dowiaduje się o wybuchu pociągu, dowiaduje się, że ktoś został powstrzymany od ataku na pociąg i centrum.
Gdyby go dostała na samym początku filmu, to nie byłoby ataku i Gyllenhaal musiałby się uczyć innej roli.
A te(osie czasu, hehe), światy równoległe nie są dwa tylko jest ich tyle, ile razy Colter skacze na te 8min, i mimo iż on wraca, czas w tych światach biegnie dalej.To co Dr mówił mało ważne jest, bo Colther w tym ostatnim skoku zmienił przeszłość i przyszłość(zależy na który świat równoległy spojrzeć).
A tak prościej, przecież gdyby rano dostała SMS-a o niewybuchniętym pociągu i niewybuchniętym centrum, po co miałaby tam wysyłać Colther'a skoro się to nie wydarzyło...Dr dowiadując się o udaremnionym ataku, mówi coś w stylu 'w końcu wydarzy się jakaś katastrofa', a Colther leży sobie i czeka na tę katastrofę -jakąś inną już, nie tą z pociągiem, tej zapobiegł w innym świecie równoległym.
Rozumiesz już chodzi o to,że jak on jest nie wysłany do tej katastrofy bo jej zapobiegł to jak mógł zostać 'tu" w ciele a "tam" bujać w ciele Sean'a i w ogóle...
P.S. przeczytaj SMS-a do Goodwin jeszcze raz! ;)
aż obejrzałam jeszcze raz. Faktycznie nie zwróciłam uwagi na to co dr mówi - nieudany zamach na pociąg i że będzie jeszcze czas na użycie source code.
W takim wypadku Colte w ciele Sama żyje sobie z Christiną, ale też jest on dalej jest w kapsule czekając na jakąś misję. Coś ten scenarzysta za dużo cracku wypalił!
Myślałam że jest on na bazie innych tego typu filmów, gdzie czas jest postrzegany jako koło. np. 12 małp - gdyby B.Willis nie wrócił do przeszłości to nie podpowiedziałby dla B. Pitta o założeniu ruchu terrorystycznego.
Albo Terminator - gdyby Resse nie cofnąłby się, nie zapłodniłby Sarah i nie byłoby Johna i całego Dni Sądu.
Krótka dygresja: zakładając więc, że tworzy on równoległe światy i czeka na misje, możemy ustalić, że wykonał ich setki, czy tysiące, pragnę zwrócić tu uwagę, na momenty gdy podczas przenoszenia się do "8minut" w jedny z ujęć, widzi finałową scenę z Christiną, (Bohaterkę oraz kopułę), a więc możemy równie dobrze twierdzić, że dzieje się to tylko w wielkich serwerach przygotowanych do tego projektu których miliony terabajtów pozwalają na dowolne generowanie, "rzeczywistości".
Motywuję to, sceną gdy po odłączeniu, od aparatury, Coltera, maszyna funkcjonuje dalej, nie mamy przedstawionego załamania rzeczywistości, czy innych ponad ramowych odchyłów w realnym świecie.
Celowy zabieg reżysera, która, zostawia liczne nie dopowiedzenia, oraz aspekty, które przez brak logiki, tworzą splot które nadają wyjątkowości, oraz pozostawia miejsce na wyobraźnie która w filmach tego typu musi odgrywać szczególną rolę.
Nie było jeszcze filmu o podróżach w czasie, który by się trzymał kupy. Co nie znaczy, że nie można próbować:) Jak dla mnie te jego skoki tak naprawdę były podróżami w czasie. Dlatego też np. po skoku zakończonym strzelaniną Goodwin mogłaby usłyszeć w TV informację o dwóch ciałach na parkingu.
I tak, wiem: Moja teoria nie trzyma się kupy, bo niby jak program komputerowy mógłby mieć przełożenie na rzeczywistość. Tak samo żandarmi, którzy przyszli aresztować Goodwin. Co się z nimi stało? Wyparowali? A może zapomnieli po co przyszli?:)
Dla mnie to jest jedna nielogiczna rzecz.
Okej każdy skok to altertnatywna rzeczywistość, za każdym skokiem tworzona jest nowa.
Tworzą sie rozgałęzienia od pewnego punktu, za każdym razem inne.
Ale jak do cholery mozna dostać smsa od tej samej osoby, która leży bez nóg w tej trumnie?
Skoro w pociagu jedzie Colter i w tej trumieńce jest colter to w tej rzeczywistości mamy dwóch colterów.
Ktos o wyglądzie Coltera, wysyła godwin smsa/emaila, a w pudełku siedzi część ciała coltera.
No to jest nielogiczne!
Film był bardzo logiczny, tylko tobie brakuje wiedzy, aby go pojąć. I nie mam tu nawet na myśli sci-fi, tylko znajomości aktualnych teorii w fizyce i dotyczących badań ludzkiego mózgu, w szczególności świadomości. Wiedzy należy szukać w bibliotece, a nie w filmach, a z oskarżającymi komentarzami najlepiej się wstrzymać, bo w ten sposób łatwo narazić się na śmieszność.
Ty faktycznie masz bardzo dużo wiedzy, skoro mnie tu swobodnie oskarżasz, a tak naprawdę nie popierasz moich braków żadnymi argumentami. W moich oczach to ty narażasz się na śmieszność :)
Poparłem, poparłem. Tyle, że postanowiłem rozdzielić dyskusję ad personam w tym wątku od treści merytorycznej, którą znajdziesz w tym miejscu http://www.filmweb.pl/film/Kod+nie%C5%9Bmiertelno%C5%9Bci-2011-418967/discussion /Logika+filmu+%5Bspoiler%5D,1914801
W temacie założonym przez Ciebie, nie brakuje ciekawych wpisów, ale w mojej opinii zbyt silnie starasz się ustawiać w "opozycji za wszelką cenę" i udowodnić, że film zasługuje na tak niską ocenę, jaką mu dałaś. To już nie jest merytoryczne, to są uprzedzenia.
Mimo, iż byłem dosyć dosadny, to jednak nie jest moim celem wchodzić w jakieś spory. Jeśli to Cię dotknęło, to przepraszam.
Jak to już ładnie napisał @trammp, "Ale jak do cholery mozna dostać smsa od tej samej osoby, która leży bez nóg w tej trumnie?". W sumie o to się mi "rozchodzi". Gdzie w tym logika?
Ja już z kimś tu dyskutowałam (chyba z mhrocznyszatanem, choć już kompletnie nie chce mi się tego znowu czytać) i w sumie przyznałam mu rację, że niektóre wątki da się wytłumaczyć. Cały problem w tym, że "Kod nieśmiertelności" to jednak nie "Incepcja". To tylko zwykły filmik zrobiony dla kasy i taniej rozrywki mało wymagającego widza, który aspiruje do bycia nie wiadomo jakim inteligentnym. I nie ma tu co rozliczać, który wątek czerpie z jakiej teorii, bo cała fabuła dąży jedynie do szczęśliwego, amerykańskiego happy endu. Do obrzygania. Jestem tym filmem tym bardziej rozczarowana, że dostałam go na DVD z okazji urodzin z dobrą rekomendacją i teraz kurzy się koło prawdziwych perełek, bo do tego filmu akurat nie mam ochoty wracać.
kolejna osoba ktora filmu nie rozumie i od razu go gnoi ,dziewczynko moze najpierw naucz sie myslec logicznie i dopiero po tym debatuj bo jak widac nie masz zielonego pojecia o co w tym filmie chodzi .a swoja droga incepcja bardziej przedstawia sie jako film zrobiony dla kasy bo namieszali tak ze sie w zoladku podnosi ,spektakularny gniot jednym slowem ,dziekuje do widzenia
Oj dziecinko, reprezentujesz zbyt niski poziom, abym zechciała z tobą dyskutować - twoje argumenty są w stanie powalić słonia!
nie, no za dużo do czytania. być może już ktoś napisał coś podobnego, ale...
kapitan Stevens "wszedł" w ciało nauczyciela. a na końcu okazuje się, że nadal leży w kapsule i czeka na jakiś zamach terrorystyczny. mi sie wydaje, że poprostu to dizeje się w wielu wymiarach. coś tego typu: siedzisz sobie przed komputerem i czytasz to co ja pisze, lecz, gdybyś przeniósł/przeniosła się w czasie mogłabyś akurat mieć w poważaniu moje wypociny i komputer byś wył. jednak to co byście zrobili teraz, lub przenoszac sie w czasie nie wpływa na siebie na wzajem. prościej: dana sekunda, na nowo się odtwarza, bez przerwy, skoro zmienilibyście przeszłość, nie wpływalibyście na teraźniejszaość, bo tej nie da sie bedąc w przeszłości dogonić.
Zgadzam się, ale w sumie raczej nie to miałam na myśli.Chodziło mi to, że Colter przejmując ciało Seana znalazł się w innym wymiarze, i Goodwin do której napisał smsa też była w tym innym wymiarze. Tym samym, w którym on chodził sobie pod rękę ze swoją dziewczyną (no bo raczej nie da się napisać smsa do danej osoby tak, żeby ona odczytała go w zupełnie innej rzeczywistości - choć to też ciekawa kwestia). Goodwin będąc w tym samym wymiarze co Colter w ciele Seana patrzy na drugiego Coltera w kapsule. Pytanie - czy gdyby Colter pierwszy postanowił odwiedzić Goodwin, zobaczyłby samego siebie (Coltera drugiego) w kapsule? Przyjmując, że zmienił rzeczywistość wszystkich ludzi (lub wprowadził alternatywną), tak by właśnie było. A gdzie Sean?
a w woli informacji wlasnie goodwin otrzymala tego smsa z innego wymiaru ,to byl dowod na to ze poprzez source code stowrzyli inny alternatywny swiat !
No to według tej teorii mogę napisać smsa do mojej prababci, bo przecież ona istnieje tylko w innym wymiarze? Hurra!
Muszę powiedzieć twojej mamie, żeby nie kupowała ci z pieniędzy komunijnych takich zbędnych rzeczy jak komputer (czy broń boże internet). Grzecznie oddaj tenże prezent starszemu rodzeństwu. Lepiej, żebyś wsiadła na rowerek od chrzestnego i pojechała na plac zabaw. Ludzie pytają o ciebie w piaskownicy. Tylko nie zapomnij o dodatkowych kółeczkach, bo znowu poobdzierasz kolana!
hahaha jestes smieszna wiesz?wchodzisz na dyskusje o filmie w ktorym nie masz pojecia o co chodzi i sie wymadrzasz ,sory ale jestes tak pusta ze i tak tego nie zrozumiesz wiec daruj sobie spekulacje ,chcialabym cie spotkac osobiscie ale po tej wizycie musialabys wstawiac nowe zeby kolezanko ,nie wiem skad sie biora na ziemi tacy ludzie jak ty ,normalnie zenada i do tego masz czelnosc wymadrzac sie na temat tego filmu pustaku a mojej mamy w to nie wtracaj dziecko lepiej ty idz do swojej i przyklej sie do cyca ,widac niezbyt wiele cie w zyciu nauczyla ale jaka matka taka corka :D
i mowi to osoba ktora dala najwyzsza ocene Sin City ,najbardziej mnie wkurzaja takie osoby jak ty ktore sie nie znaja na filmach i ich nie rozumieja a maja najwiecej do powiedzenia,skoro go nie lubisz i nie kumasz po co sie wogole wypowiadasz w tym temacie prostaku?!a sin city to wlasnie typowo hollywodzka szmira , nawet na 7ke nie zasluguje a co dopiero 10tke,prosze wroc sie bawic do pokoju dziecko a nie gadaj tu bzdur !
Starasz się mnie obrazić? Powodzenia, ja mam dużo cierpliwości dla takich nędznych trolli
Może Colter zwyczajnie umiera po wysłaniu na ostatnią misję, tworzy sobie sielankowy świat - Utopię, w której kontynuuje życie po śmierci? Nikt nie wie co nas czeka po śmierci, a przecież pozostają po nas kwanty, które być może w jakiś sposób utrzymują pamięć. W ostatniej scenie w pociągu jest charakterystyczne zatrzymanie akcji, później następuje jej kontynuacja, jakby Colter umarł, ale egzystował dalej w swoim umyślę. Co do smsa, którego wysyła - może się to dziać w jego wyobraźni, może dla niego się tak kończy ta historia. Ratuje ludzi, szczęście, radość, pociąg wiwatuje et cetera. Wiem, że to wydaje się naciągane, ale tłumaczy błędy filmu. Osobiście odebrałem go na wiele sposobów ;>
Pozdrawiam!
No ciekawe, choć trochę się nie zgadza, bo Colter (ten od smsa) pisze do Goodwin, by powiedziała do Coltera w kapsule, że wszystko będzie dobrze. Z tego wynika, że oba Coltery żyją. Chociaż teoria, że jeden żyje tylko w świadomości drugiego jest interesująca.
To nie jest teoria, tylko oczywistość, nie wiem z czym tu macie problemy.. Przecież cała ta akcja z odtwarzaniem zamachu działa się od początku tylko i wyłącznie w umyśle jego ofiary, skąd w ogóle pomysł by później miało być inaczej? Nie następowało żadne cofnięcie w czasie, ani nie tworzyła się żadna nowa, alternatywna rzeczywistość. Kod w założeniu miał umożliwiać odtworzenie wspomnień zmarłego do 8 minut wstecz wraz z możliwością swobodnego poruszania się w nich. Colter mówiąc że kod działa lepiej niż się tego spodziewali miał na myśli to, że umożliwia on pełną interakcję z wyimaginowanym obrazem wraz z możliwością jego zmiany, oraz to, że oprócz cofnięcia się w tych wspomnieniach o te 8 minut możliwa jest także ich kontynuacja, zaczynająca żyć przysłowiowym własnym życiem, wyglądającym do złudzenia realistycznie, lecz nie będąca niczym innym niż projekcją umysłu, w uproszczeniu – snem. I tak jak mówi wyżej Donnie, w realnym świecie Colter umiera, przenosząc się myślami do stworzonej przez siebie idylli podtrzymywanej pozostałą po nas energią kwantową – to jedna z teorii tego, co się dzieje z nami po śmierci, taką wybrali twórcy filmu do czego mieli prawo.
Obalając teorię tworzenia alternatywnej rzeczywistości wynika, że Colter uratował pociąg jedynie w swojej głowie. O to chodzi? Biedni pasażerowie.
Nie przejmuj się tak, to tylko film. Ale tak, dokładnie o to chodzi. Do tego zamachu doszło, bo to już się wydarzyło, kod nie powstał i nie miał możliwości by zmieniać przeszłości, lecz przyszłość (tak mówił sam jego twórca, naukowiec, a on chyba lepiej znał zasadę działania swojego wynalazku od przypadkowego żołnierza, który w wytworzoną iluzję chciał wierzyć, gdyż do wyboru miał tylko ją albo śmierć, w rzeczywistym świecie funkcjonować już nie mógł.). Biedni pasażerowie zginęli, kilkaset osób, ale dzięki kodowi udało się powstrzymać drugi zamach który wkrótce miał nastąpić, a którego konsekwencje byłyby o wiele poważniejsze, a ofiary byłyby liczone w grubych tysiącach. Gra więc jak najbardziej była warta świeczki.
Ależ ja się broń boże nie przejmuję... Choć może faktycznie jestem trochę przewrażliwiona, bo oczekiwałam od użytkowników raczej wyjaśnienia, zinterpretowania tematu i dyskusji, a trafiła mi się jakaś bluzgająca trollica... trochę zniechęcił mnie ten temat.
W sumie taka teoria tłumaczy, skąd wzięło się dwóch Colterów. Ale w takim razie kto wysłał smsa do Goodwin, skoro kapitan był martwy? Zaraz, przecież pod koniec filmu nie był martwy w tej kapsule, ba, widzimy ewidentne cofnięcie w czasie i deja vu, ekipa dopiero zastanawia się, kiedy by tu wdrożyć projekt w życie - czyje to są wyobrażenia, skoro Colter teoretycznie jest już martwy?
"tak mówił sam jego twórca, naukowiec, a on chyba lepiej znał zasadę działania swojego wynalazku od przypadkowego żołnierza" - no nie powiedziałabym. Obowiązujące prawa fizyki w dużej części są tylko umowne lub niepełne, bo tak naprawdę wiemy bardzo niewiele i jedno odkrycie może zmienić nasze postrzeganie całego świata. Co tak naprawdę wiemy o możliwościach ludzkiego umysłu, ludzkiej pamięci, czasie, naszej rzeczywistości? Nikt nie wie z całą pewnością co by się stało, gdyby taki projekt wdrożyć w życie (zakładając, że to możliwe - ale czy możemy przyjąć, że cokolwiek jest niemożliwe?). Osoba, która brała udział w takim projekcie wie więcej niż naukowiec, który go opracował i stwierdził, że "prawdopodobnie" można osiągnąć takie a nie inne rezultaty.
Wie więcej od strony technicznej, wie jakie prawa rządzą w wykreowanym przez kod obrazie, jak się w nim poruszać i jak można na niego wpływać, ale o zasadach działania samego kodu w rzeczywistym świecie pojęcia nie ma żadnego. Przecież chłopak kontakt z rzeczywistością stracił całkowicie, nie pamiętał nawet tego co mu się podczas walki przydarzyło. Twierdzenie że nigdy nie widząc nawet na oczy samej aparatury, komputera który tym steruje, programu i jego możliwości, wie więcej o kodzie po jakiejś godzinie używania go niż naukowcy którzy to wszystko tworzyli przez okres wielu lat jest po prostu śmieszne.. Tak jak i cała Twoja „teoria” mówiąca że siłą jednego ludzkiego umysłu można zmienić losy całego świata i stworzyć nową rzeczywistość:) To ma coś wspólnego z prawami fizyki? :) To nie jest nawet science-fiction, tylko zwykła bajka:) Obalić Twoją teorię można bardzo prosto. Co to jest science-fiction, zacytujmy:
„Fantastyka naukowa (science fiction, SF) – gatunek literacki lub filmowy, a także gry komputerowe o fabule osnutej na przewidywanych osiągnięciach nauki i techniki oraz ukazującej ich wpływ na życie jednostki lub społeczeństwa. ...Najważniejsza jest hipotetyczna zgodność wydarzeń ze współczesnym stanem wiedzy o nauce i technice.”
zatem Twoje założenie jest sprzeczne samo w sobie, bo gdybyśmy uznali współczesny stan wiedzy o nauce za zbyt słaby i przyjęli że ten film to miał nam pokazać, wtedy „Kod nieśmiertelności” nie byłby filmem science-fiction (a jest) tylko fantasy, gdyż złamałby podstawowe prawa filmu science-fiction:) Rozumiesz absurd swojej teorii? :)
„Ale w takim razie kto wysłał smsa do Goodwin..”
Do jakiej Goodwin? Prawdziwa Goodwin, z realnego świata w którym pociąg wyleciał w powietrze nie dostała żadnego sms-a. Gdyby tak się stało to wtedy dopiero mielibyśmy paradoks i moglibyśmy dyskutować. Colter we śnie (zostanę już przy tym sformułowaniu umownym by nie mieszać) wysłał sms-a do Goodwin ze swojego snu i tyle. A zrobił to by uczynić swój sen jak najbardziej realistycznym – wiedział że jego ciało w prawdziwej rzeczywistości w tamtym miejscu przebywa, nie mógł tego wykasować z pamięci ani tego zmienić, więc postanowił w swoim mniemaniu zapewnić mu lepszy los by móc przestać o nim myśleć. Takie symboliczne pożegnanie z dotychczasowym życiem.
Napisałam chyba sugestywnie "zakładając, że to możliwe" - wszyscy wiemy, że to niemożliwe na obecne czasy i obecną technikę, ale trzymając się tak sztywnej definicji można by obalić fabułę wielu filmów. Poza tym: "Utwór fantastycznonaukowy zawiera zwykle takie cechy jak: specyficzny typ czasoprzestrzeni, neologizmy związane z rozwojem techniki, kontakt z obcą cywilizacją, podróż w czasie, cudowne lub tragiczne skutki wynalazków technicznych i odkryć naukowych." Wzięte z tej samej bardzo rzetelnej strony, z której zdobyłeś swoją definicję. Skoro scifi nie wyklucza podróży w czasie, to mogę sobie swobodnie snuć swoje szalone i absurdalne teorie - nawet jeśli chodzi mi tylko o podróże umysłu.
Czyli moment, w którym Goodwin "dostała" smsa był momentem śmierci Coltera? Możliwe. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym w ten sposób.
„Skoro scifi nie wyklucza podróży w czasie, to mogę sobie swobodnie snuć swoje szalone i absurdalne teorie”
oczywiście że nie wyklucza, gdyż sama nauka też tego nie wyklucza. Jest parę hipotetycznych furtek które w teorii pozwalają na podróże w czasie, związane są one z ruchem, jak np. dywagacje na temat przekroczenia prędkości światła, lub sama teoria względności Alberta Einsteina. Słyszałaś kiedyś o naukowym terminie „dylatacji czasu”? W naszym ulubionym źródle przeczytamy przy tym terminie że:
„Ponieważ dylatacja czasu umożliwia naukowo podtrzymane podróżowanie w czasie, zjawisko to stało się popularnym tematem w literaturze i filmach science fiction.”
Dlatego w kinie fantastyczno-naukowym podróże w czasie przy pomocy wykorzystujących podobne założenia urządzeń są jak najbardziej na miejscu (Strażnik czasu, Misja w czasie, Powrót do przeszłości, Planeta Małp itp. itd.), lecz nie ma to nic wspólnego z Twoją teorią, która jest niedopuszczalna gdyż nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia we współczesnej nauce co wymogiem w kinie s-f jest koniecznym. Możesz więc swoje „szalone i absurdalne” jak sama mówisz teorie snuć, tylko w jakim celu? Bo ja myślałem, że to jest powód założenia przez Ciebie tego tematu:
„oczekiwałam od użytkowników raczej wyjaśnienia, zinterpretowania tematu i dyskusji,”
Czy nie uczyniłem tego? Czy moje wyjaśnienie nie jest spójne i nie tłumaczy bezsensów (to Twoje słowo z głównego tematu) twojej teorii ze zmianą rzeczywistości? Potrafisz w moim rozumowaniu wskazać podobne błędy logiczne?
Okej, otrzymałam piękne, jasne i klarowne wyjaśnienie moich wątpliwości, dziękuję ci za to bardzo... I to chyba wszystko co w tym momencie mam ochotę napisać. :) Czytając cały ten temat można łatwo zauważyć, że nie tylko ja zrozumiałam ten film jak najbardziej dosłownie. O czym to świadczy? O tym, że nie wszystkim ludziom przeszkadza popuszczenie wodzy fantazji i nie wszystkich interesują sztywne ramy tego co jest prawdopodobnie możliwe, a co nie. Jako typowa humanistka mówiąc o logice chodzi mi wyłącznie o logiczny ciąg zdarzeń, który został wg mnie w filmie zaburzony (ale na szczęście wyprowadziłeś mnie z błędu). Nie jedź więc po mnie tylko dlatego, że mam inny sposób rozumowania niż ty. ;)
A jechałem? Jeżeli tak to odebrałaś to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru, i mówię to bez nutki sarkazmu którą wyczuwam w Twoich podziękowaniach:) O bzdurach które wynikają z Twojej teorii sama Ty pisałaś (nowe Coltery będą powstawać na okrągło kradnąc raz za razem tożsamość bogu ducha winnym osobom:) więc.. Dla mnie tak czy owak rozmowa była całkiem ciekawa, zgadzam się że czasem różne rzeczy można interpretować na różne sposoby, cóż, do zobaczenia więc może przy okazji dyskusji o jakimś innym tytule:)