To chyba kwestia tego, w którą teorię się wierzy. Do wyboru jest albo ta o "zmienianiu biegu historii przez możliwą podróż w czasie" albo ta, która zakłada istnienie rzeczywistości alternatywnych, wykluczająca możliwość zmieniania przeszłości. Ja osobiście chyba wolę tę drugą ;)

Właśnie była alternatywna rzeczywistość, w tej w której uratował pociąg, nie było całej akcji z drugim zamachem. SMSa odczytała w alternatywnej rzeczywistości, gdyby to była ta sama rzeczywistość, to musieliby go tam wysłać jeszcze raz, bo by nie uratował pociągu. Wybuch musiałby się zdarzyć, żeby cała późniejsza akcja miała się wydarzyć i doprowadzić do tego, że Goodwin go odłączyła. Każda zmiana w przeszłosci tworzyła nowe alternatywne linie czasowe.

No i wszystko się plącze. Jest tyle możliwości, i tyle alternatyw :) A najgorsze, że każda nowa koncepcja wyklucza jakiś wcześniejszy pewnik. Tego się nie da pogodzić. Pewnych skutków nie da się pogodzić nawet przy dopuszczeniu istnienia rzeczywistości alternatywnych. Dlatego ja osobiście, pomimo tego, iż oglądam pewne produkcje - lepsze lub gorsze - skłaniam się ku opinii iż podróże w czasie są możliwe tylko do przodu, i to już bez powrotu, ale na pewno nie do tyłu. I wtedy nie martwi mnie to, co jest możliwe, a co nie :)

Wiem, wiem.... To pójście po najmniejszej linii oporu. Ale jakie wygodne - nie muszę kombinować, czy to, co widziałam, jest realne ;)

Ale danie możliwości głównemu bohaterowi kontynuacji życia było wzruszającym zabiegiem :)