„Kod Zła” to film, który obiecuje wiele już od pierwszych minut. Tajemnicza atmosfera i odpowiednio budowane napięcie skutecznie przyciągają uwagę, zapowiadając intrygującą historię pełną mroku i niedopowiedzeń. Każdy element wydaje się być na miejscu – sceneria, oświetlenie, dźwięki – wszystko to wprowadza widza w gęsty, mroczny świat, który wręcz prosi się o rozwiązanie. Niestety, w miarę trwania seansu produkcja zaczyna stopniowo tracić swój pierwotny urok, jakby zabrakło jej dalszego pomysłu na rozwój fabuły.
Po mniej więcej 50 minutach historia zaczyna się przeciągać i powielać znane schematy, przez co napięcie zanika, a intryga przestaje być tak angażująca, jak na początku. Film ostatecznie przechodzi do finału, który sprowadza całość do typowego horroru – momentami chaotycznego i płytkiego. W ostatnich dziesięciu minutach próba zaszokowania widza nie do końca się udaje, bo zamiast głębi czy oryginalności dostajemy przewidywalne rozwiązania, które niszczą początkowo budowaną atmosferę tajemnicy.
Cage, choć obecny i momentami wyrazisty, często balansuje na granicy groteski. Jego postać, zamiast wywoływać napięcie czy grozę, wpada w przesadę, która potrafi wytrącić widza z immersji. Z kolei rola Monroe, zamiast intrygować czy budzić emocje, pozostaje płaska i nijaka – trudno tu mówić o postaci, której losy mogłyby angażować widza. W rezultacie widz nie odczuwa sympatii ani lęku o główną bohaterkę, przez co zaangażowanie emocjonalne w film maleje.
Fabuła, mimo że nieskomplikowana, niestety pełna jest luk i niekonsekwencji, które odciągają od założeń zarówno thrillerowych, jak i horrorowych. Z jednej strony historia nie jest dość logiczna i spójna, aby mogła stanowić solidny thriller o śledztwie FBI, z drugiej – brakuje jej elementów przerażających, które mogłyby zbudować klasyczny horror. Film pozostawia po sobie wrażenie, że ani w pełni nie wykorzystuje potencjału thrillera, ani nie sięga po wyraziste elementy grozy, które byłyby w stanie naprawdę wystraszyć.
Na plus zdecydowanie zasługują zdjęcia, które wyróżniają się na tle całości. Operowanie kamerą, kadry oraz sposób przedstawienia mrocznych lokacji tworzą klimat, który jest zarówno estetyczny, jak i sugestywny. Warstwa wizualna to jeden z nielicznych aspektów, które faktycznie wnoszą coś wartościowego do tego filmu – dzięki niej widz może chociaż przez chwilę poczuć atmosferę, której niestety brak w fabule i postaciach.