Nie wiem czy to jakiś omen,(o)lśnienie,czy psychoza pcha pana Perkinsa w stronę ciemności,wiem tylko, że kod zła to kłamstwo! Ono, w przeciwieństwie do marketingu(oj,ten daleko zajdzie),ma krótkie nogi.
Dokładnie tak,czuję się okłamana i zwiedziona obietnicą elektryzującego suspensu i powiewu świeżości. Zamiast tego dostałam nużącą kołysankę zaśpiewaną przez kolejną 666 z rzędu zakonnicę, która uśpiłaby nawet dziecko Rosemary.
PS, Nie żartuję,paradoksalnie film zamiast wzbudzić we mnie napięcie, obniżył je do tego stopnia, że na 2 sekundy przysnęłam,a to duży minus.
Natomiast plusem(?)jest iście groteskowa twarz Longlegs'a,na widok której, mimo że żabą nie jestem, głośno rechotałam .