Wiązałem z tym filmem pewne nadzieje. Dobry reżyser(świetne 'Guns, Girls and Gambling), Helena Mattsson, James Russo....niestety. 'Code of Honor' to jeden z najgorszych filmów Seagala jakie widziałem(a widziałem większość) i pomimo, że oglądałem go już pod wpływem alkoholu, bolało jakbym był kompletnie trzeźwy.

Całość jest absolutnie fatalna pod względem wykonania wszystkiego. Zdjęcia, montaż, gra aktorska no i przede wszystkim scenariusz, który naprawdę świetnym aktorom(Mattsson, Russo) wkłada w usta tak czerstwe teksty, że nie ma na świecie aktora, który by sprawił, że słowa te zabrzmią wiarygodnie. Seagala jest na ekranie mało i wierzcie lub nie, ale nie jest to plusem. Gra on poniekąd czarny charakter, mało się bije, raczej strzela i niewiele mówi. Motywu ze striptizerką, która jest jednocześnie kochającą mamą małego chłopca, nie chce mi się nawet komentować bo jest oklepany do bólu.

W każdym razie, serdecznie dziękuję za oglądanie tego szajsu. Steven miewa raz na jakiś czas lepsze filmy, ale ten zdecydowanie do nich nie należy.