Płakałem... ale z bólu.
SZKODA, że s powrotem pojechał i wrócił do Jordan. Był młody, towarzyski, miał duże powodzenie, czuł się dobrze. Przechodził kryzys bo o niej rozmyślał, a gdy kryzys się skończył, to jego życie już wyglądało inaczej, nie czerpał z niego pełnymi garściami. Dla dobra filmu, mógłby wątek miłosny skończyć się szybciej i żyć życiem barmana, nawet sam jak palec( w co wątpię że czułby się samotnie)
TAK BARDZO CHCIAŁEM, żeby Jordan szepnęła mu do ucha "nie jestem w ciąży" ( w tej scenie kiedy drugi raz Brian powiedział "nie przestraszysz mnie")
Poza tym film zajebisty, moje klimaty.