Przykro to mówić, ale ten film to masakra. Do tej pory uwielbiałam Olbrychskiego, za wszystkie
jego kreacje filmowe. Wręcz, byłam przekonana, iż nie ma roli, którą by zagrał źle, wszystkie
mnie zachwycały. „Potop”, „Brzezina”, „Panny z Wilka”, „Ziemia obiecania”, „Małżeństwo z
rozsądku”, „Pestka” kreacje jakie stworzył w tych filmach są niesamowite. W „Kolejności uczuć”
to jakby nie ten sam człowiek. Nie potrafię do końca stwierdzić, czy to wina aktorstwa
Olbrychskiego, czy taki był zamysł reżysera, żeby totalnie ośmieszyć relacje starszy mężczyzna-
młoda dziewczyna. Po prostu nie da się oglądać tego filmu, jest groteskowy do granic
możliwości, przy czym niestety wygląda na to że był robiony totalnie na poważnie. Ta cała
historia jest wg mnie tak nierealna, że aż to razi. Słabym punktem jest też kreacja Seweryn. Wg
mnie grana przez nią postać jest zbyt infantylna i równie głupiutka. Jej zachowanie i wypowiedzi
są moim zdaniem na poziomie dziecka z kl. 1-3 podstawówki, a nie nastolatki. I to ciągłe
porównywanie Nawrota do Ojca, już chyba samo to każdemu facetowi obrzydziło by ją
seksualnie (chyba, że jest pedofilem). Zupełnie nie jestem w stanie uwierzyć, że dojrzałemu,
inteligentnemu facetowi może zaimponować takie „emocjonalne dziecko”, seksualnie- ok., ale
nie na tyle, żeby się zakochać. Choć nie jestem przeciwnikiem związków typu starszy
mężczyzna- młoda dziewczyna, wręcz przeciwnie zawsze pociągali mnie starsi faceci, to po
tym filmie zostało mi jakieś obrzydzenie i niesmak. Wydaje mi się, że tego przyczyną jest fakt,
że relacja przedstawiona w filmie, jest przeze mnie podświadomie odbierana jako relacja
pedofilska, a to właśnie ze względu na bardzo dziecinne zachowanie głównej bohaterki.
Dlatego nie polecam tego filmu, szczególne fanom Olbrychskiego, przykro patrzeć jak ten
wspaniały aktor bierze udział w czymś takim, serio masakra!
Nie miałam skojarzeń pedofilskich [nie wykluczam, że po 'intensywnym kursie filmowym' pt. wszystkie wariactwa erotyczne w filmach Jeremy'ego Ironsa (nie tylko 'Lolita') uodporniłam się trochę na dziwne układy w filmach]. Raczej w stronę galeriankowatą. Nawet, jeśli niektóre reakcje dziewczyny faktycznie zahaczały o infantylizm, pamiętajmy, że w pewnym wieku nadrabia się mocno miną w kwestiach seksu, co nie zawsze pokrywa się z faktyczną świadomością co i jak. Więc ta naiwność podwórkowo uświadamianych niekoniecznie musi być ukłonem w stronę problematyki pedofilskiej. Co do ojca... jest to niewątpliwie najbardziej bezpośrednio dostępny dla obserwacji praktycznych dla młodej dziewczyny okaz faceta w okolicy.
Jak dla mnie ten wątek ojca jest nie tyle freudowski, co mający podkreślić różnicę w doświadczeniu. Starszy facet robi swoje na boku z kobitką o nieco bardziej pasującej metryce (kolejny powód, by nie nakładać pedofilii na układ), natomiast przy okazji uczy kilku rzeczy dziewczynę, która niespecjalnie pewnie czuje się ze swoimi rówieśnikami (proponującymi zresztą podobne opcje seksuologiczne do starego). To, co nie wychodzi z kumplem, wychodzi przy zastosowaniu wzoru 'opiekuna' zapożyczonego z wyobrażenia o tym, jak powinien wyglądać ojciec - zauważmy zresztą, że prawdziwy ojciec jest raczej nijaki, więc ta 'ojcowskość' to zlepek marzeń przeniesionych na osobę z zewnątrz.
A Olbrychski grywa swoje role bezpruderyjnie, i nie mówię tutaj tylko o sławnych scenach w 'Ziemi obiecanej'. 'To ja złodziej', 'Klan', 'Krajobraz po bitwie' (gdzie mamy wprost, że facet potrzebuje najeść się i kobiety), 'Dagny', wspomniana 'Pestka', 'Jowita' - raczej nie jest to celibat.