Książek nie czytałem, ale zachęcony niezłymi opiniami znajomych postanowiłem zobaczyć ten film. I jestem trochę rozczarowany. To, że początkowy podejrzany jest niewinny, jest oczywiste od 1 minuty. To, że główny podejrzany zrobił co zrobił ale nie zabił córki pani sędziny, jest oczywiste od samego początku. To, że zrobił to ktoś z jej najbliższego otoczenia jest oczywiste po 10 minutach. Pytanie tylko kto, ale też przestaje być zagadką przed finałową sceną. A scena samego zabójstwa... serio? To nie jest zart?
Konkludując: film zły nie jest. Ale też daleko do tego, żeby był dobry. Aktorzy są bo muszą być ale nie ma z nimi więzi.
Uczmy się robić krymianly od skandynawii. Może książki mamy dobre ale ekranizację bardzo przeciętne. Można zobaczyć ale nie trzeba.