Tornatore chciał by intryga była ukryta niemniej jednak autorzy spisku i założenie poniesienia klęski przez zwiedzionego miłością głównego bohatera była już od połowy filmu do przewidzenia. Można powiedzieć, ze teza została potwierdzona i mimo wahlarzu uczuć, jakie na szczęście udało się reżyserowi wzbudzić w widzu, jak podziw dla pasji, zrozumienie pożądania aż wreszcie po współczucie dla porażki, uwierało mnie, że wiem kto, co, po co i dlaczego. Film piękny, smutny, wdzięczny. Naturalnie doceniam próbę przeniesienia widza w inny świat, klimatyczny, pełen niedopowiedzień i wyrozumialości dla niezrozumiałych dla znakomitej większości zachowań.Tyle że Alfonso Cuarón w Wielkich nadziejach porafił mnie przeprowadzić do świata magicznej willi płynniej i bez potknięć.