Dość przeciętny i spóźniony o dobrą dekadę sensacyjniak, który wydaje się czerpać to i owo z 'Na krawędzi'. Bruce Beresford to jednak reżyser zbyt nierówny by z takiej sztampy coś więcej wyciągnąć i 'Kontrakt...' to niestety potwierdza. Reżyseria ewidentnie tu kuleje, przez co film sprawia wrażenie niedbałego, nakręconego jakby od niechcenia. Akcja średnio wciąga, rozładowujące napięcie (?!) dowcipy są wymuszone, a Cusack i Freeman wyjatkowo beznamiętni. Czyżby wszyscy postanowili tylko odwalić robotę, by szybko pójść do domu?