Jestem tolerancyjny i mam to gdzieś, kto i co sobie robi we własnym domu. Zresztą... Jeśli mam wybierać, czy wolałbym sąsiadów którzy są gejami, czy takich którzy walą wódę i robią z mieszkania melinę, to wolałbym homoseksualistów.
Tylko że...
To wpychanie ich wszędzie i na siłę, jest przeciwskuteczne.
Rozumiem zamysł. Chodzi o to, że trzeba przekazać społeczeństwu, że homosie są wśród nas. Są policjantami, kierowcami autobusów, nauczycielami, lekarzami i że z powodu swojej orientacji, wcale nie wykonują swojej pracy gorzej.
Ja to rozumiem i wiem.
Wsiadając do autobusu, nie pytam się kierowcy czy jest żonaty, czy ma dziewczynę, chłopaka czy jest kawalerem. Co mnie to obchodzi?
Problem w tym, że nadając im przywileje, zniechęca się do nich społeczeństwo.
Jeśli Pani w szkole nie lubi Jasia, to może powiedzieć wszystkim uczniom, że Jasia nie lubi i że nie muszą go szanować.
Może też, co będzie 10 razy bardziej skuteczne, powiedzieć całej klasie, że Jaś jest jej ulubieńcem i od dzisiaj na jej lekcji wszyscy będą Jasiowi wiązać buty, nosić tornister i odrabiać za niego lekcję. Jeśli tak postąpi, Jasiu dostanie łomot jeszcze tego samego dnia.
Można kogoś hejtować, udając uwielbienie do niego. Właśnie to, lewactwo robi z LGBT. Jeszcze kilka przywilejów, jeszcze kilka wyróżnień i w europie obozowymi drutami znów popłynie prąd.
Widzimy to już w USA (patrz. wygrana Trumpa), widzimy w Niemczech (patrz. poparcie dla AFD) i we Francji.
Oczywiście Biedroń i jego Śmieszek uciekną w siną dal, ale setki tysięcy polskich homosi, zapłaci za wybryki Biedronia życiem.