W końcu Polak został bohaterem mimo woli choć nie wiadomo czy Kopek to Polak. Cała akcja w sumie bzdurna, bo terrorysta ryzykuje skok ze spadochronem zamiast umiescic walizke w samolocie z detonatorem czasowym czy tam sterowanym radiem. Mogl tez zdetonowac to na lotnisku efekt bylby wiekszy. Nie rozumiem tez wywodow dzielnej pani policjantki jakoby chodzilo glownie o pania senator lecaca tym samolotem. Terrorysta rozmawia sobie na zywo z Kopkiem na lotnisku. Itd. Na szczescie wszystko dobrze sie konczy.