Początek w zasadzie nie zachęcił mnie do oglądania. Stwierdziłem, że będzie to kolejny nudny Disney film, dla piszczących nastolatek kłucących się o chłopaków i robiących sobie na złość w wyrafinowany kobiecy sposób. W sumie w tym się nie pomyliłem, ale o dziwo nie był to główny motyw filmu, a główni bohaterowie nie wpadli w wir magicznej miłości.
Miało tu jednak miejsce rozwijające się uczucie i poznawanie, czego świetną metaforą było tango na balu. Świetnie dobrana muzyka w tej scenie (i nie tylko w tej) zespołu The Twins, podkreślała dodatkowo nieufność i ciekawość bohaterów. Dodać sobie sami możemy co w tej chwili myśleli, bo tak naprawdę, jak na początku wydaje się to film o dzieciach, tak dziwnym sposobem główni bohaterowie, wydają się sami dojrzewać dzięki uczuciu które ich otacza co stawia ich jako starszych niż reszta. Jednak NAD WSZYSTKO CENNY jest tu taniec i tło muzyczne do niego. Np:
Tango - świetne, namiętne w granicach przyzwoitości jak na nastolatków, jednak w b. dobrym układzie.
Nowoczesny (z lustrami) - Tancerzy łączy jakaś niewidzialna siła, która pomaga im wspiąć się na wyżyny umiejętności, dodając do tego podobnie jak w tangu pasję i sporą dawkę namiętności.
WARTO TEŻ podkreślić bardzo dojrzałą grę Seleny Gomez. Spore wrażenie robi, swoimi umiejętnościami aktorskimi, tanecznymi i wokalnymi. To chyba największa gwiazdeczka disney-a ostatnich lat, i chyba NAJLEPSZY ich film. Oczywiście można skupić się na utartym schemacie i ... bla bla bla... ale po co? Lepiej dać dobrą ocenę.
Ocena:8,5/10