Na początku można się tutaj pogubić w konwencji kinowej ale to chyba wynik przyzwyczajenia do utratego już schematu obowiązującego w polskim filmie historycznym czyli pompatycznie, niemalże z namaszczenie. W miarę oglądania zatapiałam się w przedstawioną historię i stawała sie ona coraz bardziej naturalna w odbiorze. Nie dołączę do krytyków zarzucająch wtórność tej produkcji a nawet odtwórcze "zrzynanie" z Tarantino. Właśnie ten zabieg wyniósł tę historię na zupełnie inny poziom. Powstała historia uniwersalna, która przełamała stary schemat przedstawiania i myślenia o polskiej historii. Świeżość, umiejętność łączenia starego i nowego stylu, odczytanie historii z innej perspektywy stanowi o sile tej produkcji. Ogromny plus za muzykę.