Dla ludzi lubiących logikę zresztą też nie. Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie, jak to
wszystko działa będzie się skręcał przy bezsensach tego filmu. Licząc na palcach to są
mniej więcej obecne czasy, ale najwyraźniej postęp technologiczny w głowie reżysera
trochę przyspieszył i mamy chyba najbardziej odbiegającą wizję przyszłości jaką
widziałem.
Wszyscy naparzają wirtualną rzeczywistość, ale komórek nie mają. Internet jakby jest, ale
w sumie to nie jest potrzebny, bo przecież wystarczy zrobić procesor w kształcie piramidy,
który się magicznie połączy ze wszystkimi komputerami na świecie.
Najbardziej rozłożyła mnie scena rozkładania nagrania. Doktorek coś postukał i nagle
obraz zmienił się w labirynt, pochodził po tym, wlazł w jakąś ścianę, wyleciał jakiś wzór
(oczywiście gdzieś tam wplecione różniczki) i pach, rozszyfrowane (jakiś nowatorski
sposób szyfrowania rachunkiem różniczkowym).
Logiki w tym jeszcze mniej niż w poprzedniej części. Tam tylko czasami były jakieś
bezsensowne zachowania, tutaj wszystko się dzieje bez powodu. Nie dziwne, że więcej
części nie wyszło.