Po wyjściu z kina byłem seansem bardzo usatysfakcjonowany. W związku z tragicznym recenzjami i opiniami innych mogę śmiało złożyć, że z moim gustem filmowym jest coś nie tak. Po pierwsze, bardzo spodobał mi się sposób w jaki opowiedziana została historia, przypominający klasyczną współczesną powieść fantasy. Akcja nie rozwija się stopniowo od introdukcji bohaterów, a zamiast tego widz zostaje "rzucony" już w jakiś konkretny jej punkt co składnia do interpretowania konkretnych wydarzeń i daje twórcą możliwość skonfrontowania interpretacji widza z filmową rzeczywistością (przebłyski pamięci głównego bohatera). Cały przedstawiony świat był niesamowicie spójny co było dla mnie swoistym zaskoczeniem biorąc pod uwagę jakiego absurdu spodziewałem się po, bądź co bądź śmiesznym niemal tytule. Zarówno motywy obcych, oni sami jak i ich statek miały mniej lub bardziej sens i stojące z animi przyczyny/powody czy wytłumaczenia. Wygląd obcych był dopracowany i ciekawy, efekty stały na wysokim poziomie chociaż część z nich wydawała mi sie momentami sztuczna. Kolejne wydarzenia były logicznymi następstwami poprzednich, jedno wynikało z drugiego. Historia, jak na film z gatunku szeroko pojętej fantastyki przystało z rzeczywistością miała niewiele wspólnego i przesycona była różnego rodzaju sprzecznymi z prawami natury sytuacjami (spolier) - głównym przykładem jest tu rzecz jasna reinkarnacja Elli. Kwestią pozostaje jednak to czy uznamy je za absurd czy coś co wpisane jest w konwencję filmu i całego gatunku - w pierwszym wypadku są one minusem, w drugim nie przeszkadzają w odbiorze obrazu. Fabułą była mimo wszystko ciekawa i angażująca, wciągnęła mnie jako widza, dot ego była stosunkowo kompleksowa i stale rozwijała się mimo faktu, że film przesiąknięty jest akcją. Twórcą nie często udaje się tak dobrze połączyć stopniowy rozwój fabuł z sekwencjami akcji więc z mojej strony zdecydowany plus. Jeśli już o akcji mowa to coś dzieje się w zasadzie non stop co nie pozwala się nudzić, a przecież konwencja filmu, która zakłada tu głównie zabawiane widza tego wymaga. Aktorstwo stało przez cały film na najwyższym poziomie, postaci były przekonywujące, kreacje pasowały do klimatu całości. Aktorzy dobrze oddawali uczucia granych przez nich postaci. Nie zważyłem żadnych urwanych czy niedokończonych wątków. Muzyka była dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo nie spodziewałem się czegoś aż tak dobrego. Motyw przewodni występujący na początku i końcu filmu wgniótł mnie w fotel, a wygrywana w trakcie (spolier) powrotu Jaka do chatki gitarowa solówka wzbudziła we mnie prawdziwe emocje. budowała ona również niesamowity klimat i utrzymywała go przez cały film. jak dla mnie był to jak najbardziej udany eksperyment mieszania gatunków, elementy westernu stanowiły świetne i nietypowe tło dla historii o inwazji obcych. Film miał swoje wady i niedociągnięcia i być może przesadzam pisząc o nim w samych superlatywach, ale to moja subiektywna opinia i indywidualne odczucia. oceniam bardzo wysoko, bo 7/10 i jednocześnie dziwię się, że słabiutki Conan ma na filmwebie wyższą średnią. Ze swojej strony polecam, myślę, że warto dać "Kowbojom i Obcym" szansę mimo słabych ocen i przekonać się czy jest coś wart na własna rękę, być może kogoś, podobnie jak mnie spotka pozytywne zaskoczenie.