moim zdaniem zażenowani. Bardzo dziwne jest to, że ten film na papierze nie może być takim gniotem - ma niezłego reżysera (zaprawionego w ekranizacji komiksów), bardzo dobrą obsadę, niezły pomysł... Co z tego wyszło? Banał przy którym bardzo znana seria filmów na podstawie zabawek jest bardzo ambitna i ciekawa.
Sceny akcji są tak bezbarwne, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Motyw zniszczenia statku-matki jest tak oklepany, że nie wiem jak twórcom filmu nie jest wstyd, że takie coś kręcą. Wątek science-fiction czyli sama obca cywilizacja i jej technologia również jest na bardzo słabym poziomie - z jednej strony mamy cywilzacja która zna technologię do podróży międzyplanetarnych (międzygwiezdnych?) a z drugiej strony mamy indian z łukami i rewolwery? Wyjątkowo głupie, aż przypomina mi się gra "Civilzation" i jak włócznik zatopił mój pancernik (nadział go na dzidę?).
Postacie w filmie są tak nudne i bezbarwne, że nawet świetni aktorzy nie dają rady coś z nich wyciągnąć. Ciężko znaleść jakieś dobre strony tego filmu - może scenografia i muzyka?
Lepiej w tym miejscu obejrzeć "Klan", przynajmniej można się pośmiać i pogadać o tym z babcią czyli to nie będzie aż tak stracony czas jak przy "Kowbojach i obcych".