protestuję przeciwko takim produkcjom, to nie powinno ujrzeć światła dziennego,
kiszka, knot, gniot, dziadostwo i inne wymyślne nazwy.
Temat ten dedykuję wszystkim, którzy tak mocno odradzają jego oglądanie, powołując
się na stratę tak cennego czasu, (przecież w tym czasie można obejrzeć kilka odcinków
wenezuelskiego serialu, z reklamami włącznie, może akurat zdążyliby w tych odcinkach,
tak emocjonująco zjeść obiad). Niektórzy, odradzając oglądanie powołują się na wyższe
idee,
np. niepotrzebna strata energii elektrycznej (czyżby groził nam trzynasty stopień
zasilania)?
Na temat tego filmu czytałem tematy i posty, widzów oceniających na 10/10. Widocznie
im się podobało, a gdyby któryś z nich przeczytał, że nie warto tracić czasu, posłuchał się,
nie obejrzał, byłaby to dla niego niepowetowana strata.
Trudne kino jak np. dramat psychologiczny ma rzesze zwolenników, w większości są to
ludzie znający się na rzeczy, ale zawsze znajdą się tacy, którzy zaniżą ranking (często
wybitnego filmu). Z drugiej strony film łatwy, lekki i przyjemny, zdołują właśnie erudyci i
koneserzy kina trudnego.
Czy nie można trochę delikatniej?
Ja osobiście preferuję kino lżejsze, po pracy nie zawsze chce mi się analizować film. Po
prostu seans i spać.
Oczywiście nie stronię od kina ambitnego, nawet zdarzyło mi się tak, że nie zrozumiałem
co to miało być, zadałem pytanie na forum dyskusyjnym tego filmu, ktoś z forumowiczów
podał link z opracowaniem sensu owego, przeczytałem i niby wszystko powinno grać.
Nie oceniłem go jednak w ogóle, nie chcąc zaniżać oceny tylko dlatego, że nie trawię
tego filmu. Po prostu nie miałem serca bruździć tym wszystkim ludziom, byli tak
zafascynowani, więc nie mogłem dać jednej czy dwie gwiazdki, bo byłoby to nie w
porządku względem nich.