Autorka tej recenzji kilka razy porównuje ten film do " Dolarowej trylogii" Leone. Tymczasem to "dzieło" ma z nią tyle wspólnego co Tokyo Hotel z dobrą muzyką, czyli NIC.
hm, ja też miałem podobne skojarzenia. to niezwykłe, na ogół recenzje z wyborczej tylko mnie irytują. nie to żeby film był czymś wybitnym, ale Leone też traktował swoje westerny pastiszowo. no ale muzyka, choć niezła, to jednak zdecydowanie gorsza od Ennio Morricone
Tak po zastanowieniu to jest kilka nawiązań do "Dolarowej.." Bohater pojawia się znikąd i odjeżdża nie wiadomo gdzie. Zły pułkownik staje się dobrym, jest troszeczkę czarnego humoru, są zbliżenia oczu "Bonda" i 'Ściganego" Ale nic poza tym. Ot takie filmidło na relaks wieczorem