No, naprawdę. Trzeba być idiotą, żeby połączyć niezłe aktorstwo i tak przeraźliwie głupi scenariusz w całość. Ten film otwiera kolejne drzwi w kinie amerykańskim - połączenie tradycji wypasania krów i walki z kimkolwiek , kto tylko zagraża amerykańskiemu stylowi życia. Nie znalazłem wątków o wprowadzaniu demokracji ale i na to przyjdzie czas.
Ja byłem przygotowany na to co dostałem. Poszedłem się odmóżdżyć i mi się udało. Nie nudziłem się. Już na zwiastunach było widać, że to nie będzie arcydzieło, że to będzie kino klasy B (jak ktoś ładnie to określił) w technicznie dobrym wykonaniu.
I tu problem z oceną, w swojej klasie film niezły tak na około 7. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie filmy które oglądałem, to miałby problemy z przebiciem się do 4-5.
Kim trzeba być żeby po takim tytule spodziewać się mądrego scenariusza? To jakbyś oglądał Merlin Monroe i się oburzał że nie jest brunetką. Film, moim zdaniem, świetny w swojej klasie, i tak go oceniam
Och, można być nawet gimnazjalistą, byle w miarę inteligentnym. Choć kto wie, może w twojej złośliwości jest trochę racji, może to film dla dzieci, w każdym wieku? A z drugiej strony, skoro bawimy się w domysły, kim trzeba być żeby w odniesieniu do takich ludzi jak Steven Spielberg (producent wykonawczy), Ron Howard (producent) czy Jon Favreau używać określenia idiota, tylko dlatego że nie podoba się ich film? Nie łam sobie główki nad odpowiedzią, to jasne, trzeba być trolem
Producent wykonawczy to przynęta na naiwnych pseudokinomanów lecących na wielkie nazwiska. Tak lansowano już wiele filmów- choćby Tarantino przy Hostelu, czy Cameron przy Sanctum. A ile oni mieli z tymi filmami wspólnego, to już inna sprawa. Tak samo jest tutaj ze Spielbergiem.
Zapewne jestem naiwny, w swej naiwności, myślałem że producent wykonawczy to ktoś kto reprezentuje producenta. Coś jak inwestor wykonawczy to osoba reprezentująca inwestora. Jednak, wracając do meritum, ktoś tam w końcu ten film wymyślił, i trudno przypuszczać by był idiotą.
Przeczytałem że Spielberg jest producentem wykonawczym już po seansie i pomyślałem sobie że "Kowboje i Obcy" pasuje do niego, do Rona Howarda mniej, ale jego znam właściwie tylko jako reżysera.
Cytując za wikipedią:
"Producent wykonawczy (ang. executive producer) – osoba, która z ramienia wytwórni filmowej bądź muzycznej ma generalny nadzór nad powstawaniem dzieła, ale zasadniczo nie uczestniczy w procesie jego realizacji. Producent wykonawczy ma kontrolę nad stanem zaawansowania produkcji filmu czy albumu, budżetem i bieżącymi kosztami, ale konkretne decyzje realizacyjne znajdują się w gestii producenta filmu lub producenta muzycznego[1]."
Czyli jak mówiłem, podpucha i nic więcej.