Guy Ritchie bierze na tapetę fantasty.
pytanie brzmi po co?
jaka byłaby percepcja tego obrazu gdyby nie filmy P. Jacksona.
i czy mamy do czynienia z nową jakością.
niestety nie mamy. film jest miałko efektowny, wtórnie piękny, ale ta forma tak dalece dominuje nad wszystkim, że wszystko zabija, najgorsze że przede wszystkim treść. i to może jest swoistym nowum. takie fantasy bez treści....
dla mnie ten król artur Ritchiego to ładne obrazki. niestety....