Już wiadomo,na kim wzorował się Cameron stwarzająć Avatar'y - czy tylko mnie one przypominają plemiona Brytanii?:D
Błędów od groma w tym filmie (gdzie na wyspach takie zaśnieżone szczyty rodem z Himalajów?), ale co z tego. Film ogląda się przyjemnie. Doskonała rozrywka. Polecam.
A mnie się podobało niekonwencjonalne potraktowanie legendy, ciekawsze od oryginału. Mógł być bardziej widowiskowy ale nie ma tragedii
To obejrzyj sobie starusieńkiego Robina z Sherwood. Czy Keira N. nie przypomina ówczesnej Marion?
Pozdr.
Keira nie przypomina Marion bo jest nieporównywalnie ładniejsza (do Avatara jednak jest podobieństwo)
A co do Robina z Sherwood to w Arturze mamy aktora który tam zagral (Will'a)
Ja napisałem o sposobie zachowania a ty o urodzie.
Poza tym jedna jaskółka wiosny nie czyni. Aktor to też zawód.
Pozdr.
No wiadomo na czym się wzorował - na indianach. Przecież cała ta historia jest na napisana na pomyśle Pocahontas...
Pocahontas...? Myślę, że w tym filmie nie chodziło o miłość międzykulturową... Ale coś z walki plemion jest na rzeczy.
Wytłumaczcie mi co dokładnie widzicie w tym filmie z avatara ?
Wg. mnie nie ma żadnego podobieństwa... bo nie ma.
To są dwa różne gatunki, choć oba filmy to kaszany, to ja podobieństwa nie widzę...
Może to, że i plemiona Brytanii, i Avatary były dziwnie niebieskie i tak samo wymalowane? Używały podobnej broni, podobne były nawet fryzury.
Z tym, że plemiona w Avatarze wzorowane były na plemionach indiańskich z Ameryki pln. (mogę się mylić ale bardzo przypominali Siuksów)
Doszukiwanie się podobieństw na siłę.
Pozdr.
Hmm, akcja dzieje się teoretycznie na pólnocy wyspy, w Szkocji, ostatecznie na terenach Piktów, więc mozna od biedy uznac że góry szkockie są takie wysokie. A są?;)