Śledzę forum od jakiegoś czasu.
I twierdzę że historia Brytanii, piękna celtycka legenda, szczytne ideały - to wszystko w filmie jest. A dodatkowo delikatna magia i przebłyski subtelnego humoru – a wszystko to nie dlatego, że oczarował mnie Clive (chociaż mnie oczarował)
Jednym słowem – cudny film nasycony uczuciem i z wyraźnym przesłaniem.
Wszystkim którzy się ze mną nie zgadzają (wyłączając kierujących się skrajnie subiektywno estetycznymi odczuciami) polecam:
1) przestudiowanie historii Brytanii
2) prześledzenie losów samej legendy
3) zaznajomienie się z wierzeniami Celtów oraz ich „obyczajem”
oraz być może odwiedziny w naszych rodzimych „stonehange” w celu złapania klimaciku. Co prawda malutka to spuścizna, ale atmosferkę ma, jest blisko i czegoś o przeszłości uczy.
I na koniec OBEJRZYJCIE FILM JESZCZE RAZ – bez uprzedzeń wynikających z poprzednich pogmatwanych i licznych wersji.
Zamiast krytykować można się czegoś nauczyć…
Być może argumenty za i przeciw będą bardziej udane…
Pozdr.