Trudno mi uznać ten film za przełomowy, gdyż przedstawiona w nim wersja legendy o Arturze jest raczej naciągana i niezbyt wciągająca (porażka scenarzysty). Ale bronią się nieźle sceny bitewne oraz role Owena i Knightley w ujęciu operatora Idziaka. Właśnie dla strony wizualnej można "King Arthur" obejrzeć - ale rewelki spodziewać się nie ma co.
Polecam naukę historri.. Jeśli chodzi Króla Artura to był to Rzymski Generał Arthorius Castus, który wraz ze swoimi ludźmi pozostał w Brytani i bronił się przed Sasami. Puźniej założył państwo Romano-Brytów. I wyglądało to zupełnie!!!!!!!!!!!!! inaczej niżw tym badziewnym filmie!!!!
Na nauke historii nigdy nie jest moim zdaniem za pozno, tyle ze film fabularny wcale nie jest wykladem historycznym, tyko ma opowiadac interesujaca fabule. Ja radze wpierw zastanowic sie, do czego sluzy kino:)
"Polecam naukę historri.."
'Naukę historii' tzn. co? Twoje stwierdzenie, że Król Artur TO BYŁ Lucius Artorius Castus jest, delikatnie mówiąc, nieprawdą. Artorius żył w II w. i nie założył żadnego 'państwa Romano-Brytów'. Podstawę legendzie mógł dać któryś z jego potomków - i dokładnie taką wersję wydarzeń przedstawia film. Wrzaski, że 'wyglądało to zupełnie inaczej', nic nie zmienią. Nikt nie twierdzi, że film przedstawia prawdę (nawet laik może sprawdzić w encyklopedii, w którym roku nastąpiła ewakuacja wojsk rzymskich z Brytanii). I nie ma przedstawiać, bo to nie praca naukowa.
Moim zdaniem film bardzo dobry, zepsuty nieco przez tragiczną grę Clive'a Owena.
A mi się w tym filmie nie podobało to samo co w Troji - gdzie oni zgubili tą magię i urok opowieści? Sprowadzać taką opowieść do rzeczywistości, ech...
Dokładnie, Keodred! Te wszystkie filmy: Troja, Tristan i Izolda, Król Artur... Dlaczego one muszą być takie hollywoodzkie? Czemu twórcy nie zadają sobie trudu, żeby stworzyć jakiś klimat, magię legendy. Wszystko musi być dosłowne i broń Boże nie fantastyczne. Komercha.
DROGIE PUSTAKI
Jest to film przygodowo-kostiumowy A NIE HISTORYCZNY NA FAKTACH !
To daj link do " żródła" w ktorym to przeczytales. Jest wiele legend Króla Aretura a tworcy filmu wzieli akurat ta ktora bedzie pasowala najlepiej. I jak sie okazalo to byl dobry wybor. Jak dla mnie 8,5/10
Film i tak jest blizej historii niz inne obrazy o Arturze. Przynajmniej jest mowa o rzymskich legionach, o wycofaniu leguionow by bronic Rzymu i pozostaniu Rycerzy Artura w Brytanii by walczyc z Sasami.
Fakt faktem - film nie ma zadnego klimatu legend. Wyglada jak flm batalistyczny po prostu. Najbardziej klimatyczny i najpiekniejszy film o Arturze to MERLIN. i tyle
a moim zdaniem największą wadą filmu były wypowiadane na każdym kroku formułki o wolności, równości i braterstwie ( jakie to charakterystyczne dla amerykańskich superprodukcji...) i co niektóre nonsensowne sceny jak Ginewra w muślinowej(?) zwiewnej sukienczynie na środku zamarzniętego jeziora :|
Sukienka nie była muślinowa, ale trzeba być chyba Yeti, żeby nie nabawić się zapalenia płuc z takim dekoltem! No cóż, widocznie twórcy zapomnieli o realiach, bawiąc się w styropianowym śniegu.
Wydaje mi się, że poważnym błędem takich filmowców jest to, że nie próbują (albo nie umieją) odtworzyć ludzi tamtaj epoki - realiów, które ich kształtowały, nadawały ten czy inny sposób rozumowania, bycia; które przecież zamykały w ramy całą historię.
A może to PRZESZKADZA twórcom: że ramy obyczajowe nie pozwoliłyby im 'pofantazjować', więc je olewają?
I w ten sposób mamy Ginewrę-równouprawnioną uganiającą się z łukiem po lesie (hm, a może to miała być próba nawiązania do królowej Boadicei?), a także NIE mamy romansu z Lancelotem i jego konsekwencji... itd.
Po prostu oglądmy zwykłą amerykańską szmirę, tyle że kostiumową, osadzoną w łanym plenerze, z nastrojową muzyką. (Przyznam, że w 65% to ścieka dźwiękowa skłoniła mnie do dobrej oceny filmu.)
Pozdrawiam;)
I to mnie właśnie dobija w tych filmach. Kto pisz te scenariusze?! Przykra sprawa... Ale co do muzyki i zdjęć, to faktycznie były fantastyczne.
Ja wcale nie oczekuje, żeby film w pełni zgadzał się z realiami historycznymi ( czy choćby nawet legendarnymi)- to już byłoby dla tych "tfurców" za dużo, prawda? Ale wymagam szczypty realizmu, chociaż odrobinki...
Na przykład w Braveheart, który przyznam się szczerze oglądałam chyba z 10 raz wczoraj ten patos mnie nie drażnił, hasła wolnościowe wypadają 100 razy naturalniej, bo jest zachowana jakaś tam dawka realizmu. To jest zrobiony dobrze film, no powiedzmy, quasi historyczny. A przecież realizowany chyba ponad 10 lat temu. I tego powinno się trzymać tego typu kino. Ta ignorancja w końcu przyprawi kogoś o zawał;) Pozdrawiam!
"Po prostu oglądmy zwykłą amerykańską szmirę, tyle że kostiumową, osadzoną w łanym plenerze, z nastrojową muzyką."
Skoro to taka szmira, to czemu masz ten film wśród Ulubionych? Tylko ze względu na muzykę?
Przez 'szmirę' rozumiem tutaj niezbyt ambitną, typowo hollywoodzką fabułę. Może niewłaściwe słowo;)
Lubię filmy historyczne, więc Król Artur mi się podobał, ale jak już wspomniałam, głównie pod względem wizualno-dźwiękowo-efektowym. Ubolewam, że twórcy nie wysilili się na jakąś głębszą interpretację legendy.
Pozdrawiam:)