Ten wasz Hollywodzki Król Artur Jerryego Bruckheimera to kino historyczno rozrywkowe bezczeszczące legende o Arturze i rycerzach okrągłego .. . sprawa wygląda tak, z orginau wywalimy wszystko, magie, merlina czarodzieja, morgane mordreda, okrągły stół, świętego grala, trójkąt miłosny Art+Giw+Lanc... a co damy zamist: Artur jest nie brytem lecz rzymianinem w histori jest ta postać to Ambrosius Aurelianus, który gdzieś roku około 450 objął urząd dux bellorum (wodza wojennego) i powstrzymał napór Sasów. to są fakty historyczne, ale nie ma pewności ze to Artur a co dopiero ze to ten Artur? to tylko jedna z kilku hipotez odnosnie czy postać o taki imieniu istniała ... w filmie Artur ma przydupasów prawie jak Robin Hood, Ginewra wywodzi się z dzikiego rodu Piktów podobnie jak Merlin, miecz Artur wyciąga z kurghanu ojca, czyli jest urealniona cała historaia, jak kogoś brakuje to zaraz cos dla niego znajdziemy ooo Lancelot, tu jest ruskim albo czeskim najemnikiem :p ... mimo ze film chce być prawdziwy to zabija brak realizmu w zdjęciach potyczek autorstwa Idziaka (gdzie się podziała krew?) ... no chyba ze istnieje jakas wersja nie ocenzurowana!

Moim zdaniem to najwięszym błędem było urealiniać legendarną postać, i wywalić z filmu całą magię i dopasowac pozostaęł postacie do sytuacji historycznej. Cały czar tkwił w orginalnej historii, jest w niej wszystko czego potrzeba zeby nakręcić wspaniały film, zresztą dowodem tego jest Arcydzieło Johna Bormana z 1981 roku czyli "Excalibur"!!!!!