Film widowiskowy i nawet przyjemnie się go ogląda... a oglądałoby się go jeszcze milej, gdyby nie był tak przeideologizowany niczym pochód pierwszomajowy - oni tam tylko w kółko ględzą o wolności, równości i braterstwie. Nie byłoby nawet w tym nic złego, gdyby nie fakt, że twórcy postanowili wbić przesłanie widzowi do głowy przy pomocy kilofa. "Król Artur" pod tym względem przebił chyba wszystkie produkcje. W efekcie film zupełnie nie skłania do myślenia i nie przekonuje - pozostaje samo widowisko. Ot po porstu jeden z wilu filmów.
Wystarczy to porównać np. z "Hero": film z przesłaniem, poruszający ważkie kwestie i choć równie widowiskowy co "Król Artur" to jednak skłaniajacy do myślenia.
Pod jednym względem jednak ten film zasługuje na wielki plus: nie występuje w nim Brad Pitt... na szczęście zaangarzowano do niego mniej znanych aktorów.