Zdecydowanie najlepsza część "Króla Lwa", która w niezwykle oryginalny sposób ukazuje historię dwóch wielkich przyjaciół, którzy do tej pory w obu częściach filmu pozostawali w tle - Timona i Pumby. Okazuje się, że mają oni wiele do powiedzenia - wystarczy dać im odpowiednio dużo czasu antenowego. Niektórzy naoglądali się ich jednak za dużo w serialu "Timon i Pumba", stąd może już na nich nie robić wrażenia typowy dla tych dwóch postaci humor. Cóż, ja całe szczęście serial w większej mierze przegapiłem, dlatego też przy trzeciej części "Króla Lwa" ryczałem ze śmiechu.
Film jak już wspomniałem opowiada historię dwóch wielkich kumpli. Jednak jego główną zaletą jest to, że ukazuje kulisy pierwszej części - oglądamy, jak to powiedział Timon - film od kuchni, czyli "gdzie byli Timon i Pumba, kiedy ich nie było". Ten pomysł to strzał w dziesiątkę! Oglądając film płaczemy ze śmiechu, bo humor jest tutaj podawany idealnie, rozsądnie balansuje na granicy ambicji i kiczu. Polski dubbing jest perfekcyjny, aż nie chce się po nim oglądać oryginalnej wersji. Po za śmiechem można się wzruszyć (szczególnie widzowie starsi, pamiętający dobrze pierwszą część filmu), ponieważ nie raz zdarzy się obejrzeć znane z pierwszej części sceny, tylko z zupełnie innych ujęć.
Podsumowując, trzecia część jest perfekcyjnym przykładem na to, że produkując kolejną po sequelu historię, nie trzeba liczyć tylko na to, że pierwsza część była znana i tytuł zarabia sam na siebie, ale można nakręcić prawdziwą perełkę, odchodząc od oryginału i skupiając się na nowych pomysłach.