O to mój top ulubionych postaci z jedynki i dwójki KL (trójki nie liczę, gdyż jej nie uznaję).
1. Rafiki - rastafarianin. Tyle tego wziął, że nawet nie wie jakiej jest rasy (tzn. mówi o sobie "Pawian" a to Mandryl! :D). Jak byłem mały, nie zwracałem na niego uwagi, a teraz wiem że to od niego płynie prawdziwy duch Hakuny Mataty! Wiecznie uśmiechnięty, wszystkowiedzący szaman! Takich osób potrzebuję Ziemia!
2. Mufasa - ideał Ojca, silny lew, wspaniały Król. Ulubiona postać mojego braciszka. Mam pewną tezę: "Mufasa się nie myli". ^^
3. Kiara - moim zdaniem, spadkobierczyni Mufasy. Geny dziedziczymy po dziadkach, nie? :P Jest równie mądra co jej dziadek.
Tutaj kończy się mój "Top 3". Rafiki, Mufasa i Kiara to moi ulubieńcy ;).
4. Kovu - jak byłem mały, był moją ulubioną postacią. Nadal jest zarąbisty! 75% jego postaci, to Marcin Kudełka. Żywy dowód na to, że nienawiść niszczy, a miłość buduję.
5. Nala - żona służąca dobrą radą. Świetny głos w obu częściach. Mimo iż w dwójce sprawia wrażenie takiej "chorągiewki" (leci tam, gdzie Simba zawieje) to nadal jest genialną postacią! Zawsze radziła dobrze, tylko w dwójce była mniej uparta. Pewnie małżeństwo sprawiło, że stała się bardziej potulna :P.
6. Simba - popełnił kilka błędów w obu częściach. Mimo to, to Simba! Wspaniały Król i Ojciec. Lepszej osoby ze świecą szukać. Moim zdaniem, dorównał Mufasie.
7. Pumba - muszę pisać? ^^
8. Timon - "Jeśli to dla ciebie ważne, to dla nas także" przy tym momencie zawsze płaczę! I dlatego nie uznaję trójki, gdzie Timon pokazany jest jako skończony dupek! Mój Timon to ten, który nie potrzebował nikogo, by przekonał go do pomocy przyjacielowi!
9. Sarabi - mądra Królowa i wspaniała Matka. Kiedy rozpoznaję Simbę zawsze mnie ciarki przechodzą. Szkoda że umarła między częściami :(.
10. Vitani - z początku była wredna i zaślepiona słowami Ziry. Gotowa zabić nawet własnego brata Kovu (ona go kopnęła na kamień i ona chciała się na niego rzucić, gdy uciekał). Jednak zakończenie mówi wszystko. Była od Ziry lepsza. Nawrócenie to jedno z moich ulubionych słów. Mimo wszystko dalej jest to postać słabo rozbudowana.
11. Zazu - kiedyś go nie lubiłem, ale jak ostatnio obejrzałem, uznałem że jest całkiem porządnym ptakiem. W dwójce zgrywa dupka, ale nie przeszkadza mi to tak bardzo.
12. Sarafina - najmniej rozwinięta postać. Daję ją tu, bo jest to w końcu matka Nali i na pewno jest postacią pozytywną :).
To że ktoś jest najniżej, to nie znaczy że lubię go mało. Wszystkich ubóstwiam! Tylko niektórych bardziej.
A jakie jest wasze zdanie? Jeżeli ktoś założył podobny temat, to z góry przepraszam.
Jak byłam młodsza, Rafiki wnerwiał mnie niemiłosiernie. Ale po zetknięciu z podstawami buddyzmu i medytacji zmieniłam nieco zdanie....
Mufasa jest u mnie zawsze wysoko - jako się rzekło, ideał ojca i króla. I jak to ideał - kończy marnie w naszym świecie zmagającej się materii i ducha.
Moją ulubioną postacią z KL został na zawsze już Kovu ;)
Czemu ? Gdyż jestem pozytywnie zaskoczony tym jak można się tak bardzo zmienić na dobre. Niby nie problem, ale weźmy pod uwagę, że lew był praktycznie od kołyski napuszczany na Simbe i jego stado.
Kolejnym powodem mojej sympatii względem Kovu jest fakt, że jest w nim coś, co mnie na swój sposób do niego upodabnia.
Pozdrawiam.
Szczera prawda, można by rzec.
Tylko czy nie jest aby tak, że Kovu jest po prostu podatny na manipulacje?
Życie w stadzie Ziry zrobiło z niego potencjalnego mordercę. Kilka dni u Simby zmieniło go diametralnie. Czy nie wróciłby do początkowego stanu, gdyby znowu spędził trochę czasu z Wyrzutkami?
Czy Miłość ma pozytywny wpływ, czy jest to indoktrynacja, jak każda inna? Czy porzucanie wszystkiego czego, uczyła cię rodzina w imię "dobra", jest nawróceniem się, czy zdradą?
Kovu niby od samego początku był niechętny filozofii matki. Ale co to oznacza względem takich lwów, jak Vitani, czy Nuka? Ta pierwsza, owszem, koniec końców zmieniła stronę. Lecz jako dziecko była zdecydowanie bardziej fanatyczna niż Kovu. Czemu?
Czemu Kovu w ogóle miał jakieś obiekcje? Przecież tam się wychował i niczego innego nie znał. Zawsze uważałem, że Kovu się nie zmienił, biorąc pod uwagę to kim był na samym początku. On po prostu zapomniał kim jest. Czy jednak zmiana jest możliwa? Skoro Kovu był najmniej radykalny ze swego stada, to może on po prostu taki był? Może jego nawrócenie nie było zależne od niego? Może był na nie skazany.
Dlaczego dwójka dzieci, urodzona w takich samych warunkach dokonuje dwóch różnych decyzji? Dlaczego jedno obiera złą drogę, drugie dobrą?
Być może nie ma czegoś takiego, jak nawrócenie. Być może z samego początku jest się dobrym, lub złym. Być może upadek Ziry z urwiska nie był zależny od jej decyzji. Być może zginęła, bo tak było jej przeznaczone. Urodziła się taką, by nigdy nie wybaczać.
Bo co jeśli nie? Co jeśli to przeżycia nas zmieniają? To oznacza, że decyzje wcale nie są zależne od nas, a jedynie od dotykających nas wydarzeń, które mają na to wpływ bezpośredni. W takim wypadku Kovu nie zadecydował o swoim nawróceniu. Zrobiły to za niego wydarzenia, których był częścią. One pokazały mu gdzie iść i dały wystarczająco dużo sił, żeby tą drogą podążać. Gdyby mu nie pokazały, albo dały odrobinę mniej sił, do żadnego nawrócenia by nie doszło.
A być może sprawa jest prostrza. Po drodze przez swoje dzieciństwo, udało mu się spotkać Kiarę. I w tej kilkuminutowej chwili dotarło do niego, że jest na świecie coś więcej niż nienawiść i zemsta...
Napisałem ten temat w 2012 roku. Dawno o nim zapomniałem. Nie wiedziałem nawet, że kogoś jeszcze obchodzi Król Lew, a tym bardziej druga część, po tych wszystkich nowych filmach które wyszły. Cieszę się, że ktoś ceni Kovu najwyżej ze wszystkiego, bo pamiętam że sam wolałem część drugą. A Kovu był moją ulubioną postacią jak byłem szkrabem...
Z pozdrowieniami - Schopenhauer.