No dobra, gdy widziałam to po raz pierwszy (150 lat temu) to ryczałam jak bóbr. Ale uważam, że historia jest zbyt schematyczna. Zresztą, jak wszystkie filmy animowane Disneya. Wyraźny podział na dobrych i złych, a dobro zawsze zwycięża. Może rzeczywiście dzieciom powinno rysować się w główkach taki sielankowy obraz świata, ale my, dorośli, wiemy, że tak słodko wcale nie jest, nigdy nie było i nie będzie, a sprawiedliwość przyjdzie dopiero po śmierci. No chyba że ktoś traktuje kreskówki jako antidotum na okrutną rzeczywistość. Wtedy Król Lew okaże się niezawodny i pogłaszcze nas swoją łapą po głowie.