To dla mnie baaaaaaardzo ważne, w dzieciństwie oglądałam to codziennie na VHS, niestety nie mam już tych kaset. Była to rozbudowana adaptacja Brzydkiego Kaczątka, zaczęło się normalnie, sąsiadki wyśmiewały kaczątko, które postanowiło uciec, szło dróżkami w polach. I od tego momentu pamiętam już pojedyncze sceny. Przykładowo: zwierzęta urządziły w jakiejś stodole coś w rodzaju teatru, ale ktoś przypadkowo podpalił tą stodołę, pamiętam, że paliły się zasłony, wszyscy uciekali. Kadr był od góry, kaczątko wyleciało stamtąd. Najbardziej dramatyczna scena jaką widziałam w bajkach brrrrr. Inna scena: była już zima, kaczątko błąkało się samo, trafiło na jeziorko. Wtedy przyleciały jakieś duchy, które potrafiły zamrozić wszystko, co dotknęły. Śpiewały piosenkę, zamieniając wszystko w lód. I w sumie to wszystko. Jeśli ktoś w ogóle kojarzy tą bajkę niech napisze, może razem sobie coś przypomnimy.