Król tańczy/film/Kr%C3%B3l+ta%C5%84czy-2000-310392000
pressbook
Inne
O filmie
"Król tańczy" to czwarty w ogóle, a drugi na polskich ekranach film wybitnego reżysera belgijskiego Gerarda Corbiau. Dwa spośród nich - fabularny debiut "Le Maitre de Musique" (1987) i znany u nas "Farinelli, ostatni kastrat" (rozpowszechniany przez firmę Vision) - były nominowane do Oscara w kategorii "Najlepszy film zagraniczny". We wszystkich akcja koncentruje się wokół muzyki, przeważnie tzw. muzyki dawnej, której Corbiau jest znawcą i wielbicielem. Również w filmie "Król tańczy" muzyka dawna, tym razem barokowa, najbliższa sercu reżysera, zajmuje - do społu z baletem i operą włoską - poczesne, a nawet czołowe miejsce. Jednym z trzech głównych bohaterów opowieści, przenoszącej nas do XVII-wiecznej Francji, jest bowiem Jean-Baptiste Lully (1632-1687), pochodzący z Florencji, nadworny kompozytor króla Ludwika XIV (1638-1715) zwanego Królem Słońce (Le Roi-Solei). We wczesnej młodości Ludwik XIV miał wokół siebie nieprzechylne mu otoczenie polityczne, czyhające na jego władzę. Szansę na wzmocnienie swojej pozycji dostrzegł... w tańcu. Zdobył poklask jako wykonawca wielu partii w baletach komponowanych przez Lully'ego, który sam był wyśmienitym tancerzem i układał do nich choreografię. Taniec stał się jedną z dróg, po której król doszedł do władzy absolutnej, gdyż całkowitą kontrolę nad wpływowymi przedstawicielami możnowładztwa objął zapraszając ich na swoje występy i wytworne bale. Tzw. balet dworski zawdzięcza władcy przekształcenie się w bardziej wyrafinowany Balet Królewski. W roku 1670 Ludwik XIV porzucił taniec. Jest wielce prawdopodobne, że szukając pretekstu do odejścia z baletu, zranił się podczas ostatniego przedstawienia, w którym wystąpił. Jak na prawdziwego artystę przystało, pojął, że na scenie jego czas dobiegł końca, bo przejęli ją w swe władanie młodsi i lepiej wyszkoleni od niego technicznie absolwenci Akademii Tańca, którą... sam utworzył. Ludwik XIV będzie zatem drugą centralną postacią filmu Corbiau. Trzecią jest Moliere (1622-1678, wł.: Jean-Baptiste Poquelin), sławny komediopisarz, autor m.in. "Skąpca", "Świętoszka", "Szkoły żon", tutaj ukazany raczej jako librecista baletowych przedstawień Lully'ego i prekursor opery francuskiej. Ludwik XIV, Lully i Moliere stanowią u Corbiau trójkę wesołych przyjaciół, których stopniowo rozdzielają sprawy wagi państwowej, intrygi i zdrady. Film "Król tańczy" wiernie odtwarza burzliwe tło polityczne epoki, jej niezmierzone bogactwo kulturowe oraz dworską etykietę. Historycy dowiedli również, że pozytywna zmiana wizerunku Ludwika XIV w oczach ówczesnej opinii publicznej dokonała się za sprawą jego umiejętności tanecznych, tak jak pokazał to Corbiau. Trudno natomiast jednoznacznie stwierdzić, czy platoniczna, lecz bezgraniczna miłość, jaką Lully - niewątpliwie homoseksualista - darzy na ekranie Króla Słońce, odpowiada rzeczywistości, czy też należy ją przypisać wyobraźni scenarzystów. Melomanów film "Król tańczy" zaciekawi nagraniem muzyki baroku odpowiadającym współczesnym trendom w tej dziedzinie. Reinhard Goebel, jeden z twórców dzisiejszej szkoły interpretacji XVII-wiecznych partytur, nie roniąc z nich jednej nuty, tchnął w nie ze swoim zespołem nowe życie, dzięki czemu zabrzmiały potężniej i bardziej dynamicznie. O tym, że operatorem filmu będzie Gerard Simon przesądził wcześniejszy film z jego zdjęciami, tematycznie również związany ze sztuką - "Lautrec". Chodziło mi o podobny efekt wizualnej gęstości, przecież w "Lautrecu" praktycznie w każdej scenie coś się dzieje, jakiś szczegół przykuwa naszą uwagę. Chciałem osiągnąć dokładnie taki sam obraz przepychu, bo przecież tak wyglądała epoka, o której opowiadamy, wyjaśniał Corbiau. Jakkolwiek reżyser, szkicując scenariusz, nie myślał o konkretnych aktorach, wybrał ich potem nader trafnie. Ludwika XIV zagrał Benoit Magimel, wyróżniony w 2001 roku nagrodą dla najlepszego aktora na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes za kreację w "Pianistce" Michaela Haneke. Oglądaliśmy go również w "Nienawiści" Mathieu Kassovitza i "Złodziejach" Andre Techine. W Lully'ego wcielił się Boris Terral, występujący na ekranie od 1996 roku, w Polsce znany z filmu Philippe'a Saville'a "Metroland". Występ w filmie "Król tańczy" przyniósł mu nominację do Cezara 2001 dla najbardziej obiecującego młodego aktora. Jako Moliere wystąpił Tcheky Karyo, aktor z dwudziestoletnim stażem zawodowym. Grał m.in. w "Niedźwiadku" Jena-Jacquesa Annaud, "Nikicie" i "Joannie D'Arc" Luca Bessona, w filmach "1492: wyprawa do raju" Ridleya Scotta, "Bad Boys" Michaela Baya, "GoldenEye" Martina Campbella, "Patriota" Rolanda Emmericha.
Tło historyczne
W roku 1643 zmarł król Ludwik XIII. Jego syn, przyszły następca tronu, miał wtedy zaledwie 5 lat, toteż nie mógł samodzielnie dzierżyć władzy. W imieniu Ludwika XIV, lecz we własnym interesie, sprawowali ją Królowa Matka - Anna Austriaczka (de facto Hiszpanka) i Włoch, kardynał Mazarin. Dwoje obcokrajowców (w tym jedna kobieta) i dziecko - taki układ nie mógł zapewnić stabilnej sytuacji. Przeciwnikom monarchii otworzył drogę do buntów i intryg. W historiografii zapisała się szczególnie tzw. Fronda - przypadający na lata 1648-1653 bunt feudałów wywołany niezadowoleniem z polityki prowadzonej przez Annę Austriaczkę i Mazarina. Fronda zmierzała do ograniczenia władzy królewskiej na rzecz parlamentu i uzyskania gwarancji nietykalności osobistej. Na jej czele stali książęta Conde i Conti. Talentom politycznym Mazarina oraz brakowi koordynacji poczynań "szlachetnie urodzonych", duchowieństwa i parlamentarzystów z poczynaniami i pragnieniami ludu należy zawdzięczać fakt, że młody Ludwik XIV nie został ostatecznie odsunięty od tronu. Musiał jednak nieustannie stawiać czoła politycznym i społecznym problemom. Nawet później, będąc koronowanym władcą, miał po swojej stronie tzw. "młody dwór", przeciw sobie - "stary dwór", złożony z dawnych działaczy Frondy, którzy wciąż nie dawali mu spokoju. Całą ta sytuacja, z wszystkimi jej politycznymi, religijnymi, moralnymi i intelektualnymi implikacjami, znalazła odzwierciedlenie w XVII-wiecznej francuskiej literaturze i sztuce. Corneille wychwalał konserwatywne ideały "starego dworu". Racine był zapatrzony raczej w "nowy dwór", z którym już całkowicie utożsamiali się Moliere i Lully, do pewnego momentu najbliżsi przyjaciele i współpracownicy Króla Słońce.
Ludwik XIV mecenasem sztuki
Powszechnie wiadomo, że wiek XVII był okresem wielkiego rozkwitu kultury francuskiej. Corneille, Moliere, La Fontaine i najwyżej ceniony z nich przez Ludwika XIV Racine to cztery największe talenty w dziedzinie literatury. Na ówczesnej architekturze odcisnęli swe piętno Mansart i Le Vau. Malarstwo osiągnęło klasyczną harmonię dzięki takim mistrzom pędzla jak LeBrun czy Mignard. Powstawały znakomite dzieła rzeźbiarskie, rewelacyjne balety, rodziła się opera francuska. Za sprawą Lully'ego oraz innych kompozytorów, m.in. Charpentiera, Couperina i Delalande'a, na wyżyny doskonałości wspięła się muzyka. Ludwik XIV był w świecie sztuki wszechobecny. Żaden śpiewak nie mógł wystąpić publicznie, nie mając za sobą aż trzech przesłuchań przed królewskim majestatem. Monarcha przewodniczył komisji kwalifikującej bądź dyskwalifikującej organistów oraz kapelmistrzów i często narzucał jej swoją opinię. Każde skrzydło ogromnego pałacu w Wersalu zostało przebudowane pod czujnym nadzorem monarszych oczu. Król Słońce przeobraził Wersal - tradycyjną rezydencję królów Francji - w główny ośrodek kultury i sztuki europejskiej. Wersalski architekt Mansart należał do nielicznych osób, które miały stały dostęp do królewskiej komnaty. Najciekawsze jest to, że decyzje Ludwika XIV dotyczące zagadnień artystycznych były z reguły trafne. Władca nie pomylił się wybierając, spośród wielu kandydatów, Mansarta na architekta Wersalu, a Delalande'a - na dworskiego kapelmistrza. Oczywiście nie popełnił również omyłki czyniąc Jeana-Babtiste'a Lully'ego swoim nadwornym kompozytorem - najpierw baletów, później oper.
Ludwik XIV królem tańca i baletu
W XVII-wiecznej Francji taniec był "sztuką dla wszystkich" - zarazem masową i elitarną. W wyższych sferach umiejętność tańczenia należała do podstawowych, na równi z fechtunkiem czy jazdą konną. Nie zaniedbywali jej "dobrze urodzeni" młodzi ludzie, gdyż taniec postrzegali jako formę ekspresji swojej cielesnej i duchowej doskonałości. Doskonalili więc to, czym obdarzyła ich natura - ciało, a potem z jego pomocą wyrażali, przynajmniej we własnym mniemaniu, najwyższe ideały piękna i harmonii. Istniał ponadto balet dworski, wystawiający spektakle w atrakcyjnej scenografii, z pięknymi kostiumami i "efektami specjalnymi" - nierzadko przed publicznością liczącą trzy tysiące osób. To właśnie Ludwik XIV, za radą Lully'ego i z pomocą jego muzyki, wzniósł choreografię w tych przedstawieniach na poziom niedostępny dla amatorów. Jak już wiemy, przeobraził balet dworski w Balet Królewski, w którym wszystkie elementy spektaklu koncentrowały się wokół jego osoby. Początki baletowej kariery Króla Słońce wiążą się jednak z inną ogromnie wówczas popularną i bardzo ekstrawagancką formą widowiska tanecznego, zwaną "Ballet de la Nuit". Tu występy, mieniące się wielobarwnymi kostiumami, trwały po sześć godzin i łączyły wszelkie możliwe gatunki teatralne: dramat, komedię, błazenadę, recytacje poezji, popisy śpiewacze, pantomimę... Wśród bohaterów tych przedstawień byli zarówno bogowie z Olimpu, Jowisz czy Bachus, jak i włóczędzy, złodzieje albo szaleńcy. "Ballet de la Nuit" to barok w najczystszej postaci, próba stworzenia czegoś na kształt opery włoskiej, ale w stylu francuskim. Ludwik XIV tańczył w tym balecie sześć ról, m.in. partię Wschodzącego Słońca. Ludwik XIV rozumiał instynktownie, że władza należy do tego, kto kreuje najlepszy własny wizerunek. Dziś obraz polityka w oczach opinii publicznej tworzy w dużej mierze telewizja. W czasach baroku tę funkcję pełnił balet, przy czym o ile obecnie nikt nie utożsamia głowy państwa z samym państwem, o tyle w tamtych czasach król personifikował królestwo, zatem im wyższe miał notowania, tym lepiej postrzegany był również kraj, którym rządził. Za wykreowanie poprzez taniec wizerunku Ludwika XIV, a w świetle powyższych uwag - również Francji, odpowiadał Jean-Baptiste Lully i przez trzydzieści lat, na każdym etapie tego procesu odnosił (do społu z Molierem) sukcesy. 15-to, 20-toletni król był na scenie po prostu przystojnym młodzieńcem. W miarę dojrzewania i obejmowania coraz większej władzy, zmieniał baletowe role. Wcielał się w bohaterów powieściowych, następnie w mitycznych herosów (grywał Aleksandra Wielkiego), wreszcie - gdy dzierżył już władzę absolutną - w Bogów: Apolla, Jowisza i Neptuna. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że prowadzone później przez króla wojny zdobywcze, m.in. z Anglią, Hiszpanią, Holandią i Prusami, na powrót zrujnowały Francję.
Rozmowa z reżyserem
FRAGMENTY ROZMOWY Z REŻYSEREM FILMU "KRÓL TAŃCZY", GERARDEM CORBIAU, ZAMIESZCZONEJ W ORYGINALNYM MATERIALE PRASOWYM FILMU Od jak dawna nosił się Pan z zamiarem nakręcenia filmu "Król tańczy"? Bodaj od dziesięciu lat. Już dawno chciałem zrobić film o Lully'm., ale sporo czasu zabrało wymyślenie sposobu, jak go zrobić. Podczas wertowania źródeł przyszedł mi do głowy pomysł "tańczącego króla". Tak naprawdę nie znamy Ludwika XIV od tej strony, zapominamy, że król był wspaniałym tancerzem i kładł podwaliny pod balet klasyczny, który stał się jednym ze statków flagowych kultury francuskiej. Pisanie scenariusza to długa podróż, w przypadku filmu "Król tańczy" trwała ponad dwa lata. Postawiliśmy przed sobą określone zadania. Chcieliśmy przede wszystkim, aby był to film o sprawowaniu władzy przez Ludwika XIV w jego młodych latach, o tym jak opanowuje artystyczne umiejętności, zwłaszcza taniec i muzykę, w celu narzucenia otoczeniu akceptowanego przez siebie wizerunku własnej osoby. Z tego względu muzyka zajmuje w filmie miejsce centralne, jest jego główną bohaterką, która porywa ciało króla. Tak więc wyjściowy szkielet filmu tworzą relacje między władzą a muzyką. Po wtóre musieliśmy sobie wyobrazić ten rozdział w historii Francji i ukazać go w sposób, w jaki przypuszczalnie nie był ukazywany przedtem - przez pryzmat muzyki i innych sztuk: tańca, teatru, rzeźby, architektury, malarstwa. Jak wyglądały kolejne etapy pisania scenariusza? Najpierw wypracowałem ideę z moją żoną Andree Corbiau. Później spotkałem Philippe'a Beaussanta, którego książka "Lully ou le musicien du solei" ("Lully, muzyk Króla Słońce", red.) znakomicie naświetla temat (...). Pomagali nam Didier Decoin oraz pisarka Eve de Castro, która dobrze zna się na XVII stuleciu (...). Próbowaliśmy zbudować strukturę dramaturgiczną wokół karty z dziejów obejmującej ponad piętnaście lat. Realizowane przeze mnie filmy, w których muzyka odgrywa rolę kluczową, wymagają specyficznego scenariopisarstwa. W jakim sensie? Jeśli mamy słyszeć muzykę w filmie, musi ona znaleźć się na właściwym miejscu. Dlatego scenariusz powinien być bardzo precyzyjny, zwięzły. W scenariuszu muszą też znaleźć się momenty bardzo dramatyczne, silnie ze sobą powiązane. Próbuję budować dramaturgię moich scenariuszy bez zbędnych dygresji i partii opisowych. Sprecyzujmy: czy wyboru utworów muzycznych dokonuje Pan na etapie pisania scenariusza? Nie, scenariusz powstaje najpierw. Muzyka przychodzi, gdy stworzone są już postaci. Niemniej wybranie utworów muzycznych i nagranie ich na rok przed rozpoczęciem zdjęć wpływa inspirująco na pisanie scenariusza i oczywiście także na reżyserowanie. Gdy ma się odpowiednią muzykę do danej sceny, inaczej rozpisuje się tę scenę. To jest naprawdę bardzo owocna metoda, ma ona w sobie coś magicznego i emocjonalnego, co daje energię do pracy. Jak Pan natrafił na wykonawców, którzy nagrali muzykę: Reinharda Goebla i jego zespół Ponownie przesłuchałem nagrania kompozycji Lully'ego. Tych nagrań było niewiele i doprawdy nie zafrapowały mnie. Mam znacznie żywszy temperament niż cokolwiek zduszona muzyka, którą usłyszałem. Chciałem po nowemu rozstrzygnąć ten problem. Jestem pasjonatem muzyki baroku, a dziś istnieje współczesna szkoła jej wykonywania, którą akceptuję, gdyż wnosi do tej muzyki życie i energię. Z Philippem Beaussantem i Danielem Lipnikiem, który był konsultantem muzycznym filmu, rozpoczęliśmy poszukiwania od włoskich muzyków. A potem pomyśleliśmy o Reinhardcie Goeblu. Jest on jednym z tych, którzy zapoczątkowali nową szkołę grania muzyki barokowej. Rozstrzygające było jego nagranie utworu poniekąd zapomnianego kompozytora, Heinickena. Udało mu się w nim wydobyć niespotykaną energię brzmieniową, przy całkowitym poszanowaniu partytury. Tę nową moc brzmienia wniósł do muzyki Lully'ego, której nadał także rytm i swego rodzaju podniosły charakter, co bardzo mi się spodobało i czego przedtem nigdy nie słyszałem (...). Jak opisałby Pan stosunki pomiędzy Ludwikiem XIV a Lully'm.? Aby je pojąć, trzeba wyobrazić sobie Ludwika XIV, króla koronowanego w wiwku lat 15. Ucieleśniał Boga na Ziemi, będąc jednocześnie młodym człowiekiem, bojącym się władzy, która została mu odebrana przez innych. Cierpiał z tego powodu, gdyż miał wielkie poczucie dumy. Toteż realizował się, wyrażał siebie - i to wspaniale - w tańcu. W Lully'm. odnalazł kogoś, kto go doskonale rozumiał. Lully, artysta i polityk, uczy się przewidywać pragnienia króla, orientuje się, jaki obraz własnej osoby król pragnie wytworzyć. Ale myślał także o sobie, gdyż wiedział, że wzmacniając władzę króla, zapewniał i sobie bezpieczną pozycję. Czy to, o czym teraz mówimy, to fakty czy fikcja? Jedno i drugie. Wykorzystanie przez króla sztuki w celu stworzenia siebie takim, jakim chciał być widziany przez innych zostało potwierdzone przez historyków. We francuskiej sztuce klasycznej król zajmował czołowe miejsce i tylko tym da się wyjaśnić jej jednorodność. Ludwik XIV był do pewnego stopnia producentem klasycznej kultury, gdyż artystom było tworzyć jedynie wówczas, gdy twórczość ta służyła wykreowaniu jego wizerunku (...). Czy Lully był zakochany w królu? Tego nie wiemy. Wiadomo nam, że był homoseksualistą mimo iż miał sześcioro dzieci, a kręgi dewocyjne oskarżały go o libertynizm. Prawdy nigdy nie poznamy. Które etapy urastania potęgi króla ukazał Pan poprzez taniec? Najpierw mamy Ballet de la Nuit, w którym król tańczy partię Wschodzącego Słońca, a wraz z nim tańczą synowie jego dawnych wrogów z Frondy. Nazwijmy to tańcem narodowego pojednania. Rzeczywisty przebieg wypadków był nieco inny, niemniej w kilka lat później, na weselu króla, Lully wystawił balet, w którym książę Conde, jego dawniejszy wróg, tańczył z monarchą na znak swego poddaństwa. Późniejszy Balet Jowisza, w którym Ludwik XIV faktycznie czcił tańcem śmierć Mazarina, pokazaliśmy jako taniec przejmowania władzy: król odbiera rządy tym, którzy wcześniej odebrali je jemu. Następnie oglądamy próbę sztuki tanecznej odbywającą się w trakcie agonii Królowej Matki. Widzimy, że król zajmuje pozycję centralną, a magnaci wirują wokół niego, tak jak planety obracają się wokół słońca. Na koniec jest Balet Apolla, balet absolutyzmu - ostatni, w którym król wystąpił. Czy wiernie odtworzony został w filmie upadek Lully'ego? Nad tym zagadnieniem debatują muzykolodzy. Wiemy, że Ludwik XIV niespodziewanie, bez wytłumaczenia, poprosił innego tancerza o zastępstwo. Później nikt nigdy nie widział króla tańczącego. Źródła historyczne podają, że był on tak wyczerpany przygotowaniami do występu, iż postanowił "uciec w chorobę" (w ang. oryginale: "to the point of making himself ill", red.). Czy się okaleczył? Z dramatycznego punktu widzenia byłoby to najbardziej odpowiednie posunięcie. Trzeba też jednak powiedzieć, że wtedy pojawili się pierwsi zawodowi tancerze z utworzonej przez króla Akademii Tańca. Sztuka baletowa stawała się coraz bardziej skomplikowana i Ludwik XIV po prostu nie mógł już jej sprostać (...).
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.