Nie nakręcisz dobrego filmu z Orlando Bloomem w roli głównej. Facet sprawdza się jak drugi plan a i tak nie zawsze. Nie potrafi nawiązać żadnej chemii ze swoimi partnerkami, gra z najpiękniejszym kobietami świata i totalnie nic. Sorki ale coś tu nie gra.
Scott jest nierównym reżyserem. Potrafi nakręcić arcydzieło (Gladiator, obcy) jak i starszną kichę (Hannibal, 1492), po paru dobrych filmach zawiodla go intyicja co do scenariusza, bo William Monahan nie ma zielonego pojęcia jak konstruować dialogi po prostu można się pośmiać, to było jakoś tak: "Jedź tam gdzie mówią po włosku, a potem dalej gdzie usłyszysz coś innego" albo "Convert Jeruselum to Muslim, repent later". Najlepsze kwestie dostał Norton i on był jednym z kilku pozytywów. Podobała mi się również muzyka, i to będzie wszystko.