Nie wiem czy zostalo jednoznacznie wyjasnione to przez tworcow filmu ale ciekawi mnie znaczenie slow Saladyna. Po za tym jestem ciekaw czy w rzeczywistosci takze uzyl takich slow w rozmowie z Balianem.
Też nie wiem czy twórcy to gdziekolwiek wyjaśnili. Moja interpretacja jest prosta: Jerozolima jest warta wszystkiego i niczego, w zależności od tego czy będzie to królestwo rządzone przez żądnych krwi kretynów, czy właśnie Królestwo Sumienia ;)
Mozliwe, choc ja obstawialem, ze albo sobie poprostu zazartowal z Baliana mowiac ze nic albo nic nie byla wazna Jerozolima dla Saladyna natomiast wazna byla dla muzulmanow.
Możliwe, ale bede obstawał przy swoim, zwłaszcza, że przez cały film było mówione o zbudowaniu nowego, lepszego świata ;). No ja to tak rozumiem, że Jerozolima za rządów Gwidona była nic nie warta, ale w perspektywie może być czymś innym, czymś znacznie lepszym i wartym wszystkiego. pozdrawiam ;)
Mozliwe ze masz racje ale patrzac na mimike Saladyna, jego dialogi gdzie w wielu miejscach ukazal sie jako niezbyt wierzacy muzulmanin np w obozie gdzie pyta sie ile bitew wygral dla nich Bog zanim on objal wladze po chili refelktujac sie dodajac - zanim Bog sprawil ze objal wladze, mysle ze poprostu dla niego Jerozolima byla miastem jak kazde inne natomist dla muzulmanow ktorym obiecal odbic Jerozolime byla warta wszystkiego. To moja interpretacja ale nie twierdze ze jakas inna nie jest poprawna.