PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=818368}

Królowa Kier

Dronningen
7,2 9,3 tys. ocen
7,2 10 1 9322
6,9 17 krytyków
Królowa Kier
powrót do forum filmu Królowa Kier

Zacznę od tego, kogo nam przedstawia reżyserka już na samym początku.
Mamy tutaj Anne - kobietę pewną siebie, zadbaną, ale widać, że najlepsze lata zaczyna mieć za sobą, zaczyna czuć upłwający czas. Zaczyna rozumieć, że nie jest już kobietą pożądaną. Jest coraz bardziej niewidzialna dla mężczyzn.
Mamy jej męża Petera - mężczyznę zapracowanego, ale już zmęczonego. Mężczyznę który nie potrzebuje już wrażeń, który cieszy się z bycia ojcem dwóch córek (chyba ze względu na to że nie dane mu było uczestniczyć w dzieciństwie pierworodnego syna).
Mamy ich córki - bliźniaczki, uosobienie niewinności, dobra, naiwności, czystości.
Mamy i Gustava - właśnie tego pierworodnego syna. Odrzuconego, sprawiającego kłopoty (co może wynikać z braku obecności ojca w jego życiu). Jest w trudnym okresie dojrzewania - na progu dorosłości. Chłopak sam nie wie kim jest i co czuje.
Reżyserka umiejętnie nas wprowadza w świat bohaterów, pozwala poznać motywacje bohaterów i bezlitośnie wgniata w fotel.
Anne po serii scen w których trzyma się stabilnej, macoszej roli, niespodziewanie czuje się ożywiona w towarzystwie młodego i niepokornego pasierba. Zapracowanie i pewne zgnuśnienie męża sprawia, że młody Gustav spędza więcej czasu z rodziną, jest ukazany jako to męskie ramię dla Anne i "głowa domu" (wspaniałe ujęcie nad jeziorem, jak przy zachodzącym słońcu siedzą w czwórkę z dziewczynkami, one w środku, a Gustav z Ann po bokach). Pojawia się też zazdrość o młodsze koleżanki Gustava - czyli zderzenie się z problemem atrakcyjności i kobiecości. I kiedy już dochodzimy do kulminacji tych wszystkich tęsknot, bohaterka decyduje się na atak. Atak czyli przejęcie kontroli. Rozpaczliwie zadecyowała,że rozpocznie seksualne zbliżenia z pasierbem. A co na to pasierb? Do końca nie wiadamo. Wiemy, że może mieć fascynację macochą, czuć do niej sympatię, że znalazł uwagę i powiernika,. Widzimy, że czuje się dobrze w jej towarzystwie, ale może też odczuwać strach, że mogłaby wydać jego występek z włamaniem. Gustav nie sprzeciwia się atakowi Anne i idzie za tym. Młody chłopak, w którym jest tyle skrytości, tyle niepewności, szybko myli fascynację z miłością i zakochuje się w bohaterce, a potem jak ofiara z syndromem sztokholmskim wraca po więcej. Ale o, o! Zaraz, zaraz, bohaterka zagalopowała się w swoim występku i nagle o ich "małym sekrecie" wie jej siostra. A siostra poza swoim oburzeniem, nie robi ze sprawą NIC. Nie jest w stanie o tym nawet porozmawiać. Dochodzi wątek złych doświadczeń Anne - prawdopodobnie w przeszłości była molestowana, albo doszło między nią a kimś starszym do niepoprawnej seksualnej realcji. I mając już tą wiedzę, patrzymy na bohaterów jak zmierzają do nieuchronnego upadku - niczym w greckiej tragedii. Oto obrończyni uciśnionych i ofiar, oprócz bycia oprawczynią, staje się też manipulantką. Odrzucony, pogubiony Gustav nie wiedząc co zrobić, sięga po najtrudniejsze - po prawdę. Ale jak wcześniej już widzieliśmy, prawda nie ma żadnego znaczenia. Anne zaczyna uciekać się do drastycznych środków by ukryć skazę, by ukryć się za wypracowanym przez lata wizerunkiem. A wie jak to zrobić - wszak od dawna obserwuje podobne sytuacje w pracy. I ten mąż. Mąż który też nie jest bez winy - bo nie uwierzył synowi. Wyparł to. Ale przede wszystkim mam wrażenie, że nie uwierzył, bo go nie znał. Nie znał go, bo to zaniedbał. Oni oboje jako opiekunowie jak dla mnie polegli. Można rzec, że wespół się go pozbyli.
W tym filmie jest tyle, że aż trudno mi wszystko napisać. Fantastycznie zagrany, wspaniale oddaje naszą jakże chaotyczną naturę - od bohatera do zera, tutaj wzór cnót, a za chwilę zwierzę bazujące na instynktach. Powtarzanie schematów. Studium hipokryzji. Przypowieść o egoiźmie i o instynktach samozachowawczych - w momencie zagrożenia myślimi tylko o tym by pozostać na powierzchni. Oczywiście, że oczekujemy rozliczenia, kary...ale kino skandynawskie jest tak bardzo życiowe, tak bardzo realistyczne, że aż boli. Naprawdę mocny film.