No cóż nie zachwyca. Wiele jest takich filmów, a mnie jako przeciwniczkę kina sensacyjnego film tego typu musi naprawdę bardzo mocno zachwycić, oszołomić i zaskoczyć żebym miała o nim dobrą opinię ... przecież wszystko jest możliwe. Jednak "królowie ulicy" nie spełnił tego kryterium. Przede wszystkim Keanu .... jest to jeden z moich ulubionych aktorów . Przez Constantine'a - dającą tak szeroką gamę dla krytyków bo przecież to "gniot, beznadziejną produkcja ponizej oczekiwań"; włąśnie przez ten film tak bardzi go polubiłam ... porównując go troszkę to Will'a Smith'a . włąściwie nie wiem czemu , być może dlatego , że Constantine ma luzackie cyniczne podejście do wszystkiego , tę cechę posiada wiele bohaterów granych przez Will'a. Keanu stworzył tam postać od początku do końca , od spojrzenia po żaart i gest ... o w królach ulicy nie ma czegoś takiego. czy nasz detektyw ma osobowośc ? nie. czy jesteśmy go w stannie polubić albo całkiem znienawidzic ? nie. czy śmiejemy się z jego żartó ? nie . nie ma czegoś takiego , że możemy się z nim utożsamić albo chociaż pomyśleć że chcielibyśmy mieć takiego kumpla nic z tych rzeczy ... i za to ogromny minus. odwołuje Keanu do Deppa niech się troche od niego nauczy. On nie wymawia kwestii tylko daję postaci duszę. tak .... i jeśli chodzi o życie prywatne Revees'a ^^ dużo ostatnio się mówi o jego słynnych wymiotowaniach na ulice ... tak z pozdrowieniami dla pierwszej sceny . cudowne nawiązanie, na pewno nie zamierzone jednak taka spostrzegawczość. 5/10... poprzez sentyment do constantin'a/
Pudelek...? Daruj.
A tak odnośnie tematu, film nie był rzeczywiście zachwycający, aczkolwiek na mnie, jako że zaliczam się do tej typowej, mało zorientowanej w filmach tego kalibru, części kobiet, zrobił jak najbardziej pozytywne wrażenie. I lubię takiego Keanu - cynicznego i odrobinę mrocznego. Pasuje mi do takich ról.
Nie przychylam się do plot pudelka ^^ to było raczej sarkastyczne nawiązanie. Keanu jest jednym z moich ulubionych aktorów, jednak o jakim cyniźmie i mroczność mówisz ? tam nic takiego nie było ... nie było żadnej postaci tylko jakiś robot , któremu kazano mówić i chodzić. To wszystko według mnie było zbyt sztuczne.cynizm owszem i mroczność , ale nie w tej roli . bardziej można się tego dopatrywać w Neo niż w detektywie.
To najwyraźniej zależy tylko i wyłącznie od punktu widzenia. Nie zgadzam się ale szanuję :) A na "pudelki" i inne takie dziwne twory mam uczulenie, więc przepraszam.
Nie jestem pewien czy ogladaliśmy ten sam film... Biorąc pod uwagę, że film zrealizowany jest zgodnie ze stylistyką kryminałów lat 70-80tych, a więc brutalni policjanci i ponurzy bandyci, nie można mu nic zarzucić.
Najwyraźniej nie zrozumiałaś wymowy filmu. Nie jest nią "wszyscy jesteśmy źli" tylko "jeśli grzebiesz w odchodach musisz się ubrudzić". Bardzo przewrotny jest wątek z wydziałem spraw wewnętrznych (najpierw typowe mendy, potem porzadni policjanci, a na koniec manipulatorzy). Niezgodna z poprawnością polityczną jest też rola Whitakera, co mile zaskakuje.
Porównywanie Constantine do Królów ulicy jest dużym nieporozumieniem. Jak można porównywać komiks z czarnym kryminałem??
Podobnie porównywanie Keanu z Deepem czy Smithem jest rozbrajające. Deep jest aktorem specjalizującym się w grotesce i absurdzie, czy wyobrażasz sobie policjanta zachowującego sie jak postacie Deepa?!
Smith to komediant, który poza humorystycznym kinem akcji nie radzi sobie najlepiej (jak można było to zaobserwować ostatnio). Jego role również nie są przekonywujące bo nie mają takie być, mają nas bawić.
Natomiast Keanu specjalizuje się w postaciach niepokojących, ciężkich do zaakceptowania i zakwalifikowania (np. Adwokat Diabła, Matrix, Przez Ciemne Zwierciadło, Constantine). Jego postaci tak naprawdę ciężko polubić bo są zbyt ponure i schizofreniczne. Nawet grając w produkcji z gatunku fantastyki postacie przez niego kreowane są niepokojąco realistyczne.
Jeśli dla Ciebie postać alkoholika, wdowca, a jednocześnie twardego i cynicznego policjanta-egzekutora w jednym, nie jest postacią mroczną to mnie zadziwiasz.
W tej roli Keanu nie mamy polubić, on jest jak postać z obrazów Hoppera, tam nie ma co "lubić". Możemy jedynie obserwować i czuć dreszcz niepokoju na karku, mając wrażenie że patrzymy przez okno.
Nie Deepa tylko Deppa. Grał policjanta, w filmie "Donnie Brasco".
A Królowie Ulicy to nędzny gniocik, z kolejną beznadziejną rolą Kinia. I tyle na ten temat.
Sorry literówka. Co do Donnie Brasco to rola Deppa z 97r. Jednak jest to wyjątek potwierdzający jego regułę.
Natomiast co do komentowanego filmu cóż za porażająca argumentacja.
Literówka powtórzona przypadkiem 3 razy? A zresztą, nieważne.
To nie jest wyjątek, ale dowód. Dowód na to, że Depp potrafi zagrać inną postać niż te, do których widza przyzwyczaił.
Smith nie sprawdza się poza komedią? Bzdura. Sprawdza się znakomicie. Co też kilka razy udowodnił.
Reeves nie potrafi zagrać niczego.
O filmie już kilka zdań napisałem. Nie mam zamiaru na takiego gniota poświęcać więcej czasu.
Twoje posty z czymś mi się kojarzą. Coś podobnego już gdzieś czytałem, tylko nie pamiętam gdzie. Może sobie jeszcze przypomnę.
dla mnie ten film jest zbyt typowy .... te wszystkie "zawiłości" ja to już widziałam , a teraz oczekuje czegoś nowego ... i tu mi tego zabrakło.
i Cris zgadzam się z Tobą właśnie o to mi chodziło . Depp zagra wszystko , a Keanu ... co cóż on może zagrać dobrze cynika , złośliwego, takiego trochę szpanera , ale niczym nie zaskoczy. Co do tego, że mamy oglądając mieć wrażenie , iż spoglądamy przez okno ... nie podoba mi się ten pomysł . Ja , oglądając chce mieć wrażenie , że jestem tym bohaterem, albo stoję koło niego , przeżywam to co on, a widok z okna mało mnie interesuje.
[spoiler]
Nawiązując do tematu - "wszyscy jesteśmy źli", Ludlow zabija kogo chce (fakt, że przestępców, ale robi niezgodnie z prawem), a kapitan Wander go chroni i zaciera prawdziwe ślady, a na koniec ten sam Ludlow zabija kapitana, że chronił innych policjantów!! To jest głupie i bez sensu. Przyznaję, że film się dosyć ciekawie oglądało, ale zakończenie jest niedopracowane. Wg mnie zgodnie z przesłaniem filmu, że stróże prawa powinni być uczciwi, a resztę "posyłać do piachu", to na koniec Ludlow powinien sobie strzelić w głowę. Lub w ostatniej scenie na balkonie ten policjant ze strzelbą powinien był go zastrzelić. To by było najuczciwsze rozwiązanie.
Największą głupotą tego filmu jest właśnie śmieć kapitana ... a głowny bohater , który nie jest znowu tak barwną i pozytywną postacią , oczywiście przeżyje i wiedzie mu się dobrze. Na koniec z bliżenie na piękną buźkę i mamy hicior...
Śmieć kapitana jest w porządku. każdy chciałby taki śmieć mieć. o tym śpiewa miecio śmiecio również.
:]
film zupełnie przeciętny i przewidywalny. nienajgorszy na zabicie nudy jednak kompletnie nie wystarczający na dostanie dreszczy podczas oglądania
Bardzo słabo... Spodziewałem się mocnego kina akcji, z napięciem. Czegoś jak choćby "Królowie nocy" albo "Dzień próby". Niestety nawet tyle nie udało się zrobić. Cały film jest nakręcony jak kolejny amerykański serial, Reeves słabiutko- może się stara, ale Brudny Harry to nie jest. Popija wódę, miota się między kulami, prowadzi płytkie rozmowy, nic ciekawego. W dodatku na koniec i tak mu się udaje wybić wszystkich, ale jakoś zupełnie mnie nie obchodziło co się z nim stanie -Alonzo w "Dniu próby" chociaż był postacią niejednoznaczną.... Dla mnie film zrobiony na siłę i niepotrzebnie - 5/10 i to tylko za jedno zaskoczenie- krótką rolę The Game'a.....
to był w końcu the game ? tak się zastanawiałam ... i wydawało mi się to niemożliwe :) swoją drogą w ogóle ostatnio nie ma dobrych filmów w kinach.... wszystko na siłe ... gdzie szukać czegoś wartościowego..?
Ja nie nazwalbym tego glupota. Czy film gdy nie ma sprawiedliwego, moralnego i takiego jak sie spodziewamy zakonczenia jest glupota? To jest wlasnie urok tego filmu, ze jest nieco inny niz te wszystkie kryminalmy ktore w swoim zyciu ogladalem (swoja droga 80% to gnioty jakich malo). Wiesz.. czytajac ten komentarze, uwazam ze oceniasz ten film tylko na podstawie gry Keanu, moim zdaniem jego rola w tym filmie byla prawie wrecz doskonala, idealnie wpasowal sie do takiego charakteru. No i ten Depp. Ja rozumiem, ze jestes jego fanka i go prawdopodobnie ubostwiasz, ale na litosc boska, wyobrazasz go sobie w tego typu produkcji? Albo mam lepszy pomysl; niech Depp zacznie grac w kazdym filmie i uczy wszystkich aktorow jak maja grac, wtedy kino byloby takie ciekawe :>
A powracajac do filmu. Zasluguje na pewno, na uwage fanow kryminalow, film jest ciekawy i posiada swoj mroczny charakterek.
nie ja nie jestem żadną fanatyczną fanką depp'a tylko go bardzo sobie cenię i porównując do tego co zaprezentował keanu , nie wyszło zbyt dobrze. Poza tym nawet w tym charakterze mogłabym wyobrazić sobie deppa^^ a to zakończenie włąśnie było banalne . wszystko skończyło się dobrze dla głównego bohatera i to stwarza taką taniochę....
Jeśli chodzi o założony temat to w ogóle się z nim nie zgadzam, a porównanie Tom'a do John'a jest odrobinę nie na miejscu. Dobra; obojga na pewno nie można zaliczyć w 100% do kategorii ludzi dobrych i mimo iż oboje są detektywami, bo przecież John był detektywem, nazywany również okultystą, który zajmuje się sprawami nadprzyrodzonymi, a zaś Tom jest detektywem, który powinien w wyrafinowany sposób załatwiać różne sprawy dotyczące nie tylko jego, ale całej jednostki, a tego nie robi. Jednakże to tylko to ich łączy, więc nie będę się sugerować porównywanymi postaciami, bo to jest dla mnie bezsensu mimo to uważam iż Keanu, bo właśnie jego dotyczy to całe zamieszanie sprawdził się w obu rolach... Do kontynuacji mojej opinii jeszcze powrócę, ale na razie zatrzymam się przy kolejnym porównaniu tym razem do Will'a Smith'a (jednego z moich ulubieńców); nie znaczy iż miał przyjemność zagrać kilku ignorantów, chociaż zastanawiam się jakie role tutaj bierzesz pod uwagę; widziałam dość sporo filmów z jego udziałem i ja przynajmniej takową sobie nie przypominam; dla mnie zawsze zaliczał się do tych pozytywnych charakterów, które nie mają nic w sobie z cynika... chyba, że widziałaś produkcję o której ja nie mam zielonego pojęcia. Keanu jako John stworzył postać od początku do końca, od spojrzenia po żart i gest... a w "Królach ulicy" nie ma czegoś takiego? Ciekawe... Tym razem zgadzam się z opinią ilikechocolate; nie tylko z jego całą wypowiedzią, ale najważniejsze z tym iż napisał, że Keanu tutaj zagrał wręcz idealnie - nic dodać nic ująć, a dlaczego tak jest? Chętnie i ja odpowiem na Twoje pytania. "czy nasz detektyw ma osobowośc ?" - kochana; widocznie tego nie zauważyłaś - taki facet jak Tom Ludlow posiada osobowość faceta skorumpowanego, który nie potrafi znaleźć miejsca na tym świecie i robi wszystko by tylko zapomnieć o przeszłości, choć jak można zauważyć niestety tak nie jest i bardziej się w tym co robi pogrąża, a Keanu właśnie takiego faceta nam, a przynajmniej mnie pokazał. "czy jesteśmy go w stannie polubić albo całkiem znienawidzic ?" - a może na początek takie pytanie: czy musimy nie zależnie jaką osobę polubić albo znienawidzić? Możemy potraktować ją neutralnie i nie przywiązywać do tego większej wagi, ale w tym przypadku ja jestem w stanie polubić takiego faceta jak Tom, a to dlatego iż zagwarantował mi to Keanu wcielając się tak rewelacyjnie w postać Toma, a jaka ona jest to każdy ją widział, a zresztą pisałam już o niej wcześniej, więc nie będę się powtarzać. "czy śmiejemy się z jego żartó ?" - a czy w ogóle pojawiły się jakieś żarty? które powinny śmieszyć? może i wiem co bierzesz pod uwagę, bo czasem przynajmniej u mnie na twarzy pojawił się uśmiech, ale to ze sytuacji czy nie tylko to co powiedział Keanu, ale jak i reszta załogi - gest, uśmiech, które nie tylko zależały od głównego bohatera. Nie zgadzam się z tym iż nie można się utożsamić z tą postacią, przynajmniej ja potrafiłam i to nie ze względu na to, że jest moim ulubionym aktorem, ale dlatego iż Keanu tak perfekcyjnie wcielił się w rolę Toma iż byłam w lekkim szoku; ja wierzę w jego umiejętności, ale tutaj pokazał naprawdę klasę, którą jak widzę mało osób potrafi dostrzec szczególnie końcowa rozmowa z Whitaker'em spowodowała iż stwierdziłam, że Keanu zaczyna się co raz lepiej rozwijać, choć ma na koncie sporo dobrych ról, ale to co nam pokazał w "Królowie ulicy" tylko urzeczywistnia fakt, że Keanu jest naprawdę świetnym aktorem jednakże żeby to zobaczyć trzeba się bardziej zastanowić i przeanalizować każdą jego rolę. Podobają mi sie te zabójcze porównania - tym razem do Deppa, a mam nadzieję, że nie będziesz się odwoływać do tego iż kiedyś Keanu chodził do jego klubu...? Bo wtedy psychicznie bym nie wytrzymała, a porównanie ich umiejętności aktorskich do mnie nie docierają. Johnny (kolejny mój ulubieniec) jest jak już go nie raz nazywałam kameleonem - jego role są różne; następna nie przypomina poprzedniej i to się ludziom podoba, a Keanu zaś wybiera role, które się od siebie tak bardzo nie różnią jednakże może grać każdego; od faceta bez skrupułów do romantycznego kochanka, ale jak już wspomniałam trzeba się wgłębić w te role by to zauważyć, a nie wypowiadać się przy dwóch lub trzech obejrzanych filmach - sztywniak, drewniak, nie zna się itd. itp. dla mnie to już w ogóle jest nieodrzeczne. Ha, a przytoczenie tego co robi na ulicy musi od razu świadczyć o tym jaki jest? Skoro tak to w takim razie dołączam się do niego i z wielką przyjemnością zrobiłabym to samo, a ludzie niech sobie gadają; przynajmniej znajdą sobie nowy temat na ploty. A o ile mi wiadomo to te wydarzenie było już dawno temu, więc nie wiem czy ktoś jeszcze zwraca na to uwagę, ale skoro przytoczyłaś to do pierwszej sceny to może na ulicy wymiociny były jego pierwszą próbą, dlatego też wydaje mi się iż świetnie sobie z tym poradził, a no teraz można zobaczyć jak się przejął rolą i tym bardziej nie można mu nic zarzucić :) Aha; czyli to co się zazwyczaj kończy banalnie, a dla głównego bohatera mimo iż nie prawdopodobnie to dobrze już musi oznaczać, że film jest beznadziejny? Gdyby wziąć to pod uwagę to mam wątpliwości czy jakikolwiek film byłby w stanie spodobać się przeciętnemu widzowi...
Pozdrawiam
Ta, to na bank był Game, od razu poznałem chociaż głos miał jakiś zupełnie inny niż w rzeczywistości, ale na pewno na płytach zawsze inaczej słychać. Tylko tatuaż z 40's musiał mieć zrobiony chwilowy, bo sam raczej by takiego nie zrobił. Szkoda, że w takim cienkim filmie zagrał, chętnie bym go zobaczył w jakimś lepszym dziele jako gangstera....
mogę się tylko dopisac do tych których ten film rozczarował, a miałam nadzieję na dobry film :(