Co do obsady, która zapowiadała świetny film.

Na TAK:
-Reeves (spisał się całkiem dobrze w takim 'łamanym' charakterze)
-Whitaker
-Laurie
-Evans
-Nolasco

Na NIE:
-Mohr
-Corbett (nie wymieniony w obsadzie!)
-The Game (pseudo-gwiazda kina, ale jak już się go bierze to po co tylko na 2 minuty filmu?)

Sczególnie Ci dwaj pierwsi kompletnie nie pasowali do filmu. Mohr i ten jego wąsik i Corbett jako mięśniak? Litości:/
Fabuła średnia, liczyłem na coś lepszego. Dobra, dobra znawcy nie powiem, że znałem zakończenie dawno przed nim, ale jako całość (przy takiej obsadzie) nie spełniła do końca moich oczekiwań. Keanu pozytywnie mnie zaskoczył. Podobnie jak Laurie. Muzyka świetna, nie wiem dlaczego ale kojarzyła mi się z tą z "Miami Vice":)

Film jest dobry ale na tle "Dnia próby" czy nawet "Policji" wypada przeciętnie. "Harsh times" został mi jeszcze do nadrobienia więc zobaczymy.

7/10