Zamiast wymieniać wady, podam zalety, będzie zdecydowanie szybciej. Muzyka (momentami), ładne zdjęcia (kilka) i ... tyle.
Szczerze odradzam oglądanie, kompletna strata czasu.
lekka przesada. film nie jest wybitny ale milo sie go oglada, dobra rola Foresta Whitakera no i ogolnie wciaga. Mam zastrzezenia do dialogow bo takie miejscami na dosc niskim poziomie ale jest pare dobrych momentow.
P.s. z ciekawostek to 3 minuta 40 sekunda filmu pojawia sie polska wodka :) przypatrzylem sie etykietce :P
Przesada? No cóż, ani mi się go miło nie oglądało, ani mnie nie wciągnął. Roli Witakera nie nazwałbym dobrą, wręcz przeciwnie - był tak słaby, jak reszta obsady. Choć akurat tego się spodziewałem.
Co do dialogów, były na bardzo niskim poziomie, nie tylko momentami. Zresztą jak wszystko inne.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem najgorszego. W tym roku jednak o wiele większe gnioty wychodziły, jak choćby "Poznaj moich spartan" :) A wracając do "Królów..." to film jest niezły i ma swoje naprawdę dobre momenty. Ale tak pokrótce od początku. Fabuła dość podobna do "training day", co w sumie już z góry skazało go na ocenę w dół. Zresztą był też tak reklamowany. Choć w w trakcie filmu stwierdziłem, że bardziej przypomina mi serial "Świat gliniarzy". Fabuła jest całkiem niezła i skrzętnie napisana, choć nie unika pewnych wpadek logicznych ( typu dlaczego główny bohater po strzelaninie w sklepie, pomimo tego że wszystkie dowody go mogą ce obciążyć zostaje przeniesiony na jakiś czas? Przecież to było oczywiste że ktoś coś gdzieś zacznie robić i węszyć). Najbardziej w tym filmie kuleje gra Keanu Revsa, jest tak sztywny w swej roli, że nawet w momencie, gdy zginął jego "przyjaciel" wyglądał tak, jakby przed chwilą sam go zabił. Forest whitaker był momentami zbyt charakterystycznie podobny, do roli z filmu "ostatni król szkocji", i to chyba największa jego wada, ale kto nie widział, ten nie zauważy. Ujęcia w filmie były całkiem niezłe, choć chyba trochę na siłę były brutalne sceny, bez nich film by nic nie stracił na swoim realizmie. Muzyka jest bardzo dużym plusem filmu, nadaje dynamikę akcji oraz tonuje w odpowiednich momentach, szkoda że czasem nie współgrało to ze sobą. Sam film ogląda się po prostu dobrze, nic w stylu zabili go i uciekł, choć z biegiem czasu coraz więcej trupów. Jednak sama ostatnia scena rozczarowuje i nie zaskakuje ( w końcu można było się szybko domyśleć o co kaman i tu duży minus, ale to już wina tego, że zbyt podobny do "Dnia próby"). Ale ogółem, film warty uwagi pomimo kilku potknięć i momentami rażącej schematyczności. Najlepszy to on nie jest, ale najgorszy również nie.
Nie jest najgorszy. Już gorsze filmy miały premierę. Nie wiem, czy w zamyśle twórców film miał wnosić jakiś element zaskoczenia, w celu zaognienia fabuły, ale niestety nie wnosi. Jest przewidywalny i schematyczny. Od pewnego momentu widz uświadamia sobie, że osobnik grany przez Foresta Whitakera coś kombinuje, kryje swoje dupsko i jest to kawał sk....... Ale bez przesady, do gniotów tego filmu zaliczyć nie można.