"Rings", to film krótkometrażowy, trwający 16 minut. Niech was to jednak nie zniechęci, bo film jest wart obejrzenia. Z fabuły wynika, że w Astorii, młodzież bawi się w pewną grę. Oglądają zabójczą kasetę, kamerą nagrywają dziwne rzeczy, a później opowiadają o tym i pokazują te nagrania na pewnej stronie internetowej (www.she-is-here.com). W tę grę został wciągnięty również Jake - chłopak, którego można zobaczyć już na rozpoczęciu filmu "The Ring 2". Początkowo jest on zafascynowany zjawiskami jakich jest świadkiem, wie także, że nie jest sam... jednak to wszystko szybko zamienia się w koszmar, który doprowadzi go niemal do obłędu... Fabuła jest ciekawa i dosyć dobra, jak na 16 minutowy film. Realizatrosko jest bez zarzutu: zdjęcia, montaż, muzyka (i tym razem Hans Zimmer) są świetne. Aktorstwo trudno ocenić, ponieważ głównie widzimy na ekranie tylko Jake'a, a Ryan Merriman, który właśnie go gra nieźle sobie z tym radzi - można więc powiedzieć, że aktorstwo nie jest złe. A więc, owy 'filmik' jest ciekawostką, którą również warto zobaczyć - chociażby dlatego, aby dopełnić początek "The Ring 2".