W środe 19 lipca udałem sę na popołudniowy seans "Krainy traw"do KINOTEKI. Nie opisze jake wywarł na mnie wrażenie , nie to jest tematem mojej wypowiedzi. Chodzi mi jednak o incydent jaki miał miejsce pod koniec projekcji .Po zakończeniu filmu kiedy ekran stał się już czarny i zaczęły zjeżdżać litery , nikt jak to zwykle bywa na innych seansach nie poderwał się z krzesełka. W pomieszczeniu panowała absolutna cisza , atmosfera skupiena i zadumy. Jakby wszyscy czekali na coś więcej , dodatkową scene , wyjaśnienie , nie wiem ... Zdawałem sobie sprawe ,że to koniec filmu jednak ja także odczówałem potrzebę zobaczenia czegoś jeszcze ...to dziwne. Razem z resztą sali przesiedzałem jeszcze pare minut do zapalena świateł.
Być może fakt ten nie wydaje się wart uwagi jenak coś takiego zdarzyło mi się pierwszy, ten jeden jedyny raz ... Czy też mieliście podobne wrażenie po obejrzeniu "Krainy..." albo jakiegokolwiek innego flmu??
Ja zawsze czekam do końca, ponieważ :
1) Lubie po filmie odsapnąć, reflektować się, porozmawiać o filmie z osobą z którą byłem w kinie o filmie
2) nie lubie pchać się w kolejki do wyjścia
3) często jest jakiś smaczek na koniec filmu
Generalnie na ambitniejsze filmy chodzi dużo osób z takim podejściem jak ja, więc pewnie dobry film wybrałeś.