Krytycy... Coś tak myślałem, że skoro Ci "znawcy kina" się wypowiedzieli to film musi być sztosem. Tak też się stało. Poraz pierwszy od dawna nie patrzyłem na zegarek, kiedy koniec, nie ziewałem. Wciągnęła mnie ta fabuła. Oczywiście nie ma ona nic wspólnego z komiksowym pierwowzorem ani znanym z animacji. Tyle że... Pierwszy raz mam wrażenie że to dobrze. Historia komiksowego Kravena była idiotyczna i byłby to kolejny kinowy pastiż z kolesiami w głupich kostiumach. Tutaj mamy wszystko budowanie narracji, wprowadzanie postaci, metamorfozy i zwroty akcji. Do tego wszystkiego przyjemna dla ucha muzyka i ładne chociaż nie przesadzone efekty. Ja mam tak że chodzę na wszystkie filmy Marvela. Czuję że to mój obowiązek. Niemniej po Morbiusie i tragicznej Madame Web byłem gotowy na naprawdę gigantyczną szmirę a tu proszę. Film do oglądania nawet po kilka razy. Aż smuci fakt, że to podobno koniec jakiegoś uniwersum i finansowa klapa. Zwłaszcza że Taylor Johnson jest młodziutki i mógłby jeszcze w paru częściach zagrać. Było widać, że dużo bardziej czuje tę rolę niż Quicksilvera z Avengers 2.
Na koniec powiem, że borykam się teraz z życiowymi problemami i wielkim stresem a film mnie zwyczajnie odprężył jak siedzenie przy kominku czy medytacja. Serio warto to obejrzeć.