Ja nie rozumiem, co ta babka (ciotka vivian) miała na myśli, mówiąc, że 'miała w ustach smak czekolady i krwi, do tej pory tego nienawidzi' czy coś takiego...
ja nazwałabym ten film
przewidywalna fabuła & (jak) cienkie efekty. (ew. kupa & żenada, żeby współgrało z oryginalnym)
No bo naprawdę - mogli się postarać bardziej z tym przeobrażeniem. Błysk światła i to ma być to:/ ?
Mój tytuł ma więcej wspólnego z tym filmem niż obecny.
Obejrzałam ten film, znając tylko tytuł. Myślałam, że będzie
a)o wampirach, a nie wilkołakach - wilkołacy więcej z mięchem a nie krwią maja wspólnego chyba
b)motyw czekolady będzie jakiś znaczący, a nie durna czekolaternia tylko. Równie dobrze mogłaby pracować w gospodarce komunalnej, i co z tego wynika?
Pierwsza połowa filmu - Porażżka. Spotkanie w dziwnym miejscu, tajemniczość, facet się od razu zakochuje, spotyka ją, ale ona ucieka. Potem, przedziwnym trafem znajduje u recepcjonisty w jakimś podrzędnym hotelu czekoladki ze sklepu, w którym babka pracuje - małej, zatęchłej fabryki. I tak w kółko... przewidywalność, przewidywalność...
bleh. 2/10.