"Pitch Black" miało swoje wady, jednak broniło się atmosferą, mrocznym klimatem i prostą historią. Niestety po drodze do "Kronik Riddicka" w produkcję wmieszała się wielka wytwórnia i swoją polityką masowego dostępu zniszczyła film jeszcze przed jego powstaniem. Pomysł, by zrobić film dla kategorii wiekowej PG-13 był największym błędem, jaki popełniono przy produkcji sequela "Pitch Black". Ta kategoria wiekowa bowiem nieuchronnie powodowała złagodzenie mrocznego klimatu, przytemperowanie pazurów. Dla fanów pierwszego filmu (a nawet osób takich jak ja, które fanami nie są) musiało to być spore rozczarowanie. Z tym błędem szły następne, jak w efekcie domino. Ogólny pomysł historii nawet ciekawy, lecz przy kierunku w jakim poszła produkcja bardziej przypomina to skrót z jakiegoś serialu SF. I szczerze mówiąc wolałbym chyba serial od finalnego produktu, jaki zaserwował widzom Twohy i bractwo z Universalu. Zdaje się, że jest wersja reżyserska, dłuższa o 20 minut... może jest lepsza od wersji standardowej, jednak mnie nie dane było jej obejrzeć.
Zaletami filmu jest obsada aktorska. Zawsze z chęcią oglądam na ekranie Judi Dench czy Linusa Roache'a. Niektóre pomysł, a w szczególności zakończenie też jest niczego sobie. Dzięki temu "Kroniki Riddicka" bronią się jako film przeciętny. Jednak na lepszą ocenę film ten nie powinien liczyć.